„Rz": Jak w przeciągającym się kryzysie radzą sobie mikroprzedsiębiorcy?
Tomasz Pol:
Obraz jest przynajmniej w części optymistyczny. Większość, bo 80 proc., przyznaje, że ich firma odczuwa skutki kryzysu, ale jednocześnie ponad 70 proc. wyszukuje skutecznych sposobów, by ten negatywny wpływ zmniejszyć. Ich zdaniem kryzysowy dołek już za nimi, a wyniki na koniec 2013 r. nie powinny być gorsze niż rok wcześniej. Tak wynika z badania, jakie przeprowadziliśmy z Fundacją Kronenberga przy Citi Handlowym. Głównym remedium na kryzys jest zmniejszanie kosztów lub wprowadzanie na rynek nowych produktów. Spora część przyznaje, że w przezwyciężaniu tego kryzysu pomaga im pamięć o tym, co się działo na rynku w latach 2008–2009.
Ale część kłopotów najmniejszych firm bierze się też stąd, że po macoszemu traktują je więksi kontrahenci – zalegają z płatnościami. Czy zatory płatnicze są poważnym problemem dla tych firm?
Dla tych, którzy je mają, na pewno. Najważniejsza jest jednak deklaracja małych firm w naszym badaniu, że skala tego problemu gwałtownie nie rośnie. Gros, bo 79 proc., mikrofirm nie ma w ogóle problemu z zatorami. Jednak co siódma przyznaje, że część klientów zalega z płatnościami. W tym co dziewiąta sama także je opóźnia. Jest to więc na pewno istotny problem, ale poważniejszym są mniejsze zamówienia i konieczność ograniczenia produkcji. Zatory, tak wynika z naszego badania, nie zwiększają się w przypadku mikrofirm.