Chińska linia, która podobnie jak Lot jest członkiem sojuszu Star Alliance, ma z polskim przewoźnikiem umowę o wspólnych rezerwacjach.
— Zainteresowanie Chińczyków podróżami do Polski i potem dalej do Europy stale rośnie — dodała wiceszefowa Air China, największego przewoźnika w tym kraju. Jej zdaniem dobrze byłoby, gdyby Lot latał jeszcze do jakieś innego dużego miasta w tym kraju, na przykład do Szanghaju. — Ale to Lot podejmie decyzję — dodała Ma Ling.
Lądowanie dreamlinera Lotu na pekińskim lotnisku było wydarzeniem. Polski przewoźnik jest pierwszą linią, która lata do stolicy Chin samolotem tego typu. Bardzo karni zazwyczaj Chińczycy wysiadali z samolotów, które miały za chwilę odlecieć, służby lotniskowe wstrzymywały obsługę maszyn, bo pracownicy lotniska chcieli zrobić zdjęcia pierwszego B787 na pekińskim lotnisku. We wnętrzu samolotu nie było końca zdjęciom pamiątkowym, do tego stopnia, że pasażerów, którzy zazwyczaj spieszą się, żeby jak najszybciej wyjść z maszyny, trzeba było (delikatnie) wypraszać.
Sugestie i reakcje Chińczyków wpisują się w strategię Lotu na tym rynku. —Naszym celem jest zwiększenie liczby połączeń z Chinami. W tej chwili wszystko jednak rozbija się o problem przelotów nad Syberią. Ze strony chińskiej nie widzę trudności, by tę umowę rozszerzyć o nowe połączenia — mówi Sebastian Mikosz, prezes LOT. Zresztą jest to problem, który dotyczy wszystkich najbardziej interesujących LOT połączeń - z Hanoi oraz Singapuru i Indii.
- W tej chwili skupiamy się jednak na przymiarkach do otwarcia połączeń na lotnisko Narita w Tokio oraz do Seulu w Korei i na zwiększeniu oferowania do Pekinu i otwarcia kolejnego połączenia do któregoś z chińskich miast, np. Szanghaju. Ale z powodu braku zgody na dodatkowe przeloty nad Syberią te wszystkie plany pozostają w zawieszeniu. Bez względu na to, kiedy i jak skończy się dla nas okres restrukturyzacji, jeśli nie będziemy mieli zezwolenia na loty nad Syberią, nie ma sensu czegokolwiek planować — mówi Sebastian Mikosz.