Marka Marc Jacobs należy bowiem od 1997 r. do koncernu LVMH, którego perłą w koronie jest właśnie Louis Vuitton. Jednak koncern na informacje o planowanym debiucie nie reaguje, nie chce ich komentować. Pewne jest, że przejście 50-letniego projektanta do innej marki odbywa się w jak najbardziej pokojowej atmosferze. Ostatniej kolekcji dla Louis Vuitton podczas pokazu w paryskim Luwrze pogratulował mu sam Bernard Arnault, prezes i główny udziałowiec LVMH.
Jednak nie jest tajemnicą, że marka przeżywa może nie spadek sprzedaży, ale przynajmniej na tle innych firm należących do LVMH już tak nie błyszczy. Jacobs zostanie na pewno zapamiętany jako projektant, który zdecydowanie zmienił jej postrzeganie. Chętnie współpracował nawet z awangardowymi artystami. jak tegoroczny projekt z Hatsune Miku czy ubiegłoroczny również z japońską artystką Yayoi Kusama, znaną z wykorzystywania w pracach motywów kolorowych kropek.
Jeszcze w latach 90. przygotowywał projekty zwłaszcza akcesoriów z takimi twórcami jak Richard Prince, później choćby Stephen Sprouse, no i ostatecznie chyba najgłośniejszy i najbardziej efektowny, który powstał z Takashi Murakami. W 2003 r. wspólnie przygotowali torby ze słynnym motywem Louis Vuitton, czyli monogramem, ale z dodatkiem bardzo kolorowych kwiatów czy motywów rodem z graffiti. Sukces był ogromny, a w butikach sypały się witryny, bo chętnych na torby było znacznie więcej niż przygotowanych modeli.
Kto za Jacobsa w LV
Obroty Louis Vuitton według nieoficjalnych informacji przekraczają 7 mld euro rocznie i jest to najwyżej wyceniana marka luksusowa na świecie. I to w dużej mierze właśnie dzięki projektom Jacobsa. Dlatego wszystkich zainteresowanych losami firmy bardzo ciekawi, kto może zająć jego miejsce.
Giełda nazwisk już ruszyła, a wymieniany jest choćby Nicholas Ghesquiere, były główny projektant marki Balenciaga. W branży modowej projektanci uznani i ze znanymi nazwiskami są po prostu na wagę złota, a odchodząc z pracy, sporo ryzykują. To środowisko bardzo kapryśne, co pokazał właśnie jego przypadek. Projektant zrezygnował z pracy dla marki Balenciaga z powodu konfliktu z właścicielem marki Francois-Henri Pinaultem. Do jego grupy Kering należą choćby Gucci czy Lanvin, ale nie ma on żadnych szans na pracę dla którejkolwiek.
Jednak z drugiej strony nie jest tajemnicą konflikt na linii Pinault–Arnault. Walczyli między sobą m.in. o przejęcie firmy Gucci, co udało się Pinault. Z kolei to LVMH kupiło Bulgari czy Loro Piana, więc angaż Ghes- quiere'a do kluczowej marki koncernu byłby kolejną bitwą w wojnie miliarderów. Stosunkowo niedawno ruszyły spekulacje, że doskonale oceniany w branży Ghesquiere ma wystartować z własnym projektem.