Choć Chińska (Szanghajska) Eksperymentalna Strefa Wolnego Handlu rozpoczęła swoją działalność dopiero kilka dni temu, to już teraz, biorąc pod uwagę dotychczasowe podejście chińskich władz do kontaktów z firmami zagranicznymi, jej otwarcie jest uważane za przełomowe i rewolucyjne. Ma ona na celu poprawę jakości usług finansowych, promocję handlu, usprawnienie zarządzania i przyciągnięcie zagranicznych inwestorów do 18 gałęzi ściśle regulowanego chińskiego sektora usług. Jeżeli eksperyment się powiedzie, to podobne reformy mają zostać wprowadzone także w innych częściach kraju. Zdaniem ekspertów firmy doradczej Deloitte jest to szansa także dla polskich firm, które do tej pory w niewielkim stopniu prowadziły działalność biznesową w Chinach.
Zarządzana przez lokalne władze strefa wolnego handlu w szanghajskiej dzielnicy Pudong zajmuje powierzchnię niecałych 29 kilometrów kwadratowych. Obejmuje cztery istniejące wcześniej specjalne strefy handlowe, w tym na lotnisku międzynarodowym Pudong.
- Trudno przecenić wagę tego wydarzenia. Strefa ma być polem doświadczalnym władz chińskich, które przetestują tam reformy, które w ciągu kilku następnych lat mogą być wprowadzone w innych częściach kraju. Należy to też ocenić jako kolejny krok w liberalizacji gospodarczej i akceptację obecności inwestorów zagranicznych w Państwie Środka – ocenia Tomasz Konik, Partner w Deloitte, Lider China Services Group.
Eksperci porównują jej stworzenie do otwarcia przez Deng Xiaopinga w 1980 roku Specjalnej Strefy Ekonomicznej.
W pierwszym etapie 25 chińskich i zagranicznych przedsiębiorstw otrzymało pozwolenia na rejestrację działalności w nowej strefie. Licencje przyznano również 11 instytucjom finansowym, wśród nich znalazły się amerykański Citibank i singapurski bank DBS.