W Europie prawie wszyscy producenci aut z Japonii w ubiegłym roku odnotowali wzrost sprzedaży, podczas gdy cały rynek się skurczył. Większość marek zanotowała też w 2013 r. bardzo duże zyski. Dzieje się tak przede wszystkim dzięki ich ekspansji na rynku amerykańskim i chińskim.
Pomaga słaby jen
Toyota zapowiada na ten rok finansowy (kończy się w marcu) zysk operacyjny w wysokości 23,7 mld dol. To pięciokrotnie więcej, niż rok temu. Wyniki Hondy i Mitsubishi mają być w tym roku lepsze (według prognoz) przynajmniej o 40 proc. Zyski Nissana ciągną w górę wyniki aliansu Renault Nissan.
Japończykom pomaga skuteczny marketing, redukcja kosztów, ale przede wszystkim spadek kursu waluty (o 25 proc. w porównaniu z rokiem 2012), który spowodował, że japoński eksport stał się bardziej konkurencyjny. Przy tym analitycy ostrzegają, że tak dobra sytuacja może nie potrwać długo i najbardziej zaawansowane technologicznie auta japońskie znów staną się bardzo drogie.
- W sytuacji, kiedy europejskie marki, poza luksusowymi, mają kłopoty, np. Mitsubshi odnotował w ubiegłym roku wzrost sprzedaży o 10 proc., a za sam grudzień 110 proc. Stało się tak dzięki nowemu modelowi Outlander PHEV, hybrydzie z napędem elektrycznym, który właśnie wszedł na polski rynek – mówi Kinga Lisowska, rzeczniczka Mitsubishi w Polsce.
Przyznaje, że polskie przedstawicielstwo długo negocjowało cenę tego auta z centralą w Japonii, ostatecznie duży rodzinny pojazd, który w cyklu mieszanym spala ok. 3 litry benzyny na 100 km, kosztuje od 176,99 tys. złotych.