Najprzyjaźniejsze porty lotnicze dla pasażerów? Na świecie z pewnością lotniska na Dalekim Wschodzie, zwłaszcza Hongkong, Singapur, Bangkok. Tam chwilami ma się wrażenie, że to nie lotnisko, ale ogród botaniczny z kaskadami orchidei. Szemrzą strumyki, nikt nie myśli, że za szybą jest powalający upał, bądź szaleje monsun. To te lotniska wygrywają we wszystkich rankingach pasażerów.
Chwalony jest także seulski Incheon. Tyle że lotnisko jest ogromne, nie wszędzie są ruchome chodniki i aby się tam przesiąść zazwyczaj trzeba się mocno spieszyć i kilkakrotnie pytać personel, czy z pewnością idziemy w dobrym kierunku. Ale nawet nie piękne wschodnie wzornictwo, czy najnowocześniejsze technologie upraszczające kontrolę bezpieczeństwa są największymi zaletami tego portu. T zaletą bez wątpienia jest jego personel. W życzliwości wobec pasażerów wychodzi daleko poza lotniskową przeciętną.
W Europie wygrywa Zurych. 50-minutowa przerwa w podróży daje gwarancje, że i my zdążymy na samolot i nadany bagaż poleci z nami. Przesiadka na rejsy międzykontynentalne w Zurychu jest atrakcją dla dzieci, bo w kolejce łączącej dwa terminale mogą przez chwilę poczuć się jak na szwajcarskiej łące - ryczą krowy, dzwonią ich dzwonki. Przyjazne są też Monachium, Amsterdam, Kopenhaga i Barcelona.
Niedaleko od najprzyjaźniejszych portów europejskich jest lotnisko im. Chopina w Warszawie. Niewielkie, więc czas przesiadki mocno skrócony, a odprawa paszportowa bardzo sprawna. Jedno jest niezrozumiałe: dlaczego tylko tutaj trzeba wyciągać z toreb zasilacze do telefonów i laptopów? Nawet Amerykanie tego nie wymagają.
Luksus na Heathrow
Wszystkie najlepsze europejskie porty jednak przebije Terminal 2 na londyńskim Heathrow, który pomieści 22 linie członkowskie Star Alliance latające na to lotnisko, w tym również LOT. Zaprojektowany z azjatyckim rozmachem, budowany w bardzo trudnych warunkach, bo tuż obok funkcjonującego terminala będzie najłatwiejszym portem przesiadkowym w Europie.