O tym, że taki scenariusz jest brany pod uwagę, poinformowała agencja ITAR-TASS, powołując się na Rosyjską Federalną Służbę Nadzoru Weterynaryjnego i Fitosanitarnego. Rossielchoznadzor tłumaczy, że produkty, które trafiają z Polski, nie są wystarczająco bezpieczne. Aby to wyjaśnić, planuje rozmowy z naszymi urzędnikami. Mogłoby do nich dojść po 10 maja 2014 r.
Minister rolnictwa Marek Sawicki poinformował w środę, że w oficjalnym piśmie Rosjanie proszą o wzmożenie kontroli. Nie ma w nim jednak mowy o wprowadzeniu embarga na owoce czy warzywa.
Utrata rynku rosyjskiego byłaby poważnym ciosem głównie dla naszych sadowników. W 2013 r. przypadło na niego prawie 60 proc. sprzedaży zagranicznej jabłek z Polski. – Większość owoców z ubiegłorocznych zbiorów została już sprzedana, ale nadal w krajowych chłodniach jest o 80–100 tys. ton więcej owoców niż w roku poprzednim – mówi Mariusz Dziwulski, ekonomista Banku BGŻ.
Wprowadzenie zakazu przyczyniłoby się do spadków cen jabłek w kraju. – Znalezienie innych kanałów zbytu w perspektywie kończącego się sezonu przechowalniczego byłoby trudne – zwraca uwagę Dziwulski.
Mirosław Maliszewski, prezes Związku Sadowników RP, zaznacza, ze rosyjskie firmy i konsumenci cenią sobie nasze jabłka. Ewentualne embargo miałoby więc głównie podtekst polityczny. – Dziś Rosja nie jest w stanie kupić tak dobrych, a zarazem tak tanich jabłek w żadnym innym kraju – mówi Maliszewski.