Reklama
Rozwiń

Informacyjna dżungla na polskich drogach

Alarmujące wyniki kontroli NIK. Wiele jest znaków niepotrzebnych, sporo zapomnianych. Są i takie, które ustawiono nielegalnie.

Publikacja: 28.04.2014 08:17

Gdy znaków jest za dużo, kierowca widzi tylko chaos

Gdy znaków jest za dużo, kierowca widzi tylko chaos

Foto: Rzeczpospolita, MW Michał Walczak

NIK opublikował raport z przeprowadzonej w całym kraju kontroli na drogach wojewódzkich, powiatowych i gminnych. Wyniki są fatalne: w wielu miejscach inspektorzy kwestionowali zarówno techniczną jakość oznakowania, jak i jego sens. Zdarza się, że zamiast polepszać, nieprawidłowe oznakowanie pogarsza bezpieczeństwo ruchu.

Szczególnie dużo problemów jest ze znakami. Wiele jest mało czytelnych, zniszczonych, ustawionych tak, że nie widać ich z auta. Niektóre stoją tam, gdzie nie są potrzebne – dotyczy to zwłaszcza ograniczeń prędkości.

Kiepskie okazało się oznakowanie poziome: pasy na drogach są nieczytelne, gminy nie dbają o ich odnawianie.

I kolejny problem: wszędzie przy drogach panoszą się reklamy. Nie dość, że zasłaniają znaki, to jeszcze odwracają uwagę kierowców. Niebezpieczne są zwłaszcza duże tablice świetlne, które po zmroku oślepiają kierowców, stwarzając zagrożenie wypadkiem.

– Część reklam została umieszczona bez zgody zarządców dróg, a w wielu miejscach znaki drogowe są zasłonięte przez reklamy – mówi rzecznik NIK Paweł Biedziak.

Reklama
Reklama

Bezprawie

Kontrola wykazała fatalne oznakowanie robót drogowych. Niewłaściwie oznakowanych było aż 70 proc. z nich. Okazuje się, że po zakończeniu prac drogowcy, zamiast usunąć znaki, pozostawiają je. Wprowadza to w błąd kierowców. Przykład: na jednej z dróg w powiecie białostockim stał znak ograniczający prędkość do 20 km na godzinę z powodu remontu jezdni, choć naprawa była już zakończona. Na innej drodze – w miejscowościach Woroszyły oraz Wólka Przedmieście – ustawiono znaki ograniczenia prędkości do 30 km/h, które w ogóle nie powinny się tam znaleźć. Podczas kontroli przedstawiciel gminy zarządzającej ruchem stwierdził, że znaki zostały ustawione nielegalnie. Dokumentacji zatwierdzającej ograniczenia w ruchu brakowało w starostwie żywieckim – znaki stoją w gminie Wieprz nie wiadomo od kiedy i dlaczego.

Na drodze gminnej Słabęcin–Sukowy w województwie kujawsko-pomorskim brakuje odpowiedniego oznakowania, choć jest ona szczególnie niebezpieczna. W czasie akcji kontrolnej NIK doszło tam do wypadku śmiertelnego oraz do dziewięciu kolizji. Jest to wąska droga, o 3,5-metrowej jezdni, ze słabo utwardzonym poboczem, ostrym łukiem i sąsiadującymi z nią gospodarstwami rolnymi.

70 procent robót na drogach wojewódzkich, powiatowych i gminnych było zdaniem NIK źle oznakowanych

– Dopuszczona maksymalna prędkość 90 km/h może być przyczyną wypadku, zwłaszcza podczas wymijania lub omijania pojazdów lub pokonywania mało widocznego zakrętu – stwierdzili inspektorzy NIK.

Kontroli poddano 22 drogi wojewódzkie, 45 dróg powiatowych oraz 50 gminnych. Badano zwłaszcza miejsca, w których zdarzają się wypadki, oraz fragmenty tras o złym stanie technicznym. Skala nieprawidłowości sprawiła, że pozytywną ogólną ocenę kontrolerów zyskało jedynie czterech na 32 ocenianych zarządców ruchu.

Winnych nie ma

Wiele nieprawidłowości dotyczyło obowiązkowych kontroli na drogach, jakie powinny wykonywać zarządy województw, gmin i powiatów. Ale i zarządzanie ruchem pozostawia wiele do życzenia. Na przykład do zatwierdzenia przedkładane były projekty organizacji ruchu, dla których brakowało koniecznych opinii, w tym policji. Zastrzeżenia budził także poziom merytoryczny samych projektów. Były i takie, w których zabrakło rzetelnych danych dotyczących drogi i ruchu na niej. Z powodu rozmycia kompetencji dochodziło do sytuacji, gdy nie było wiadomo, kto jest odpowiedzialny za zarządzanie ruchem, a tym samym za bezpieczeństwo na drodze.

Reklama
Reklama

Wszędzie kiepsko

Drogi wojewódzkie, powiatowe i gminne to zdecydowana większość wszystkich tras w kraju. Łączna długość dróg publicznych przekracza 400 tys. km – z tego 55 proc. to drogi gminne (ponad 237 tys. km), 33 proc. – powiatowe (prawie 130 tys. km), 7 proc. – drogi wojewódzkie (28,5 tys. km). Pozostałe 5 proc. to drogi krajowe, w tym autostrady i drogi ekspresowe (w sumie prawie 19 tys. km). Tych jednak NIK nie kontrolował.

Według Adriana Furgalskiego z Zespołu Doradców Gospodarczych TOR na drogach krajowych są podobne problemy z oznakowaniem jak na powiatowych czy gminnych. – Zniszczonych znaków jest pewnie nieco mniej, ale znaki już niepotrzebne, pozostałe po zakończonych robotach w wielu miejscach stoją dalej – twierdzi Furgalski.

Często się zdarza, że znaki stawiane są zbyt gęsto. – W efekcie powstaje chaos informacyjny, którego kierowcy nie ogarniają – uważa Furgalski.

Zdaniem byłego szefa Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad Zbigniewa Kotlarka stan oznakowania na drogach krajowych jest jednak lepszy niż na pozostałych.

– Przyznaję, że na drogach powiatowych i gminnych jest dżungla. Brakuje audytów, nie ma regulatora, który by tego wszystkiego dopilnował – twierdzi Kotlarek.

NIK opublikował raport z przeprowadzonej w całym kraju kontroli na drogach wojewódzkich, powiatowych i gminnych. Wyniki są fatalne: w wielu miejscach inspektorzy kwestionowali zarówno techniczną jakość oznakowania, jak i jego sens. Zdarza się, że zamiast polepszać, nieprawidłowe oznakowanie pogarsza bezpieczeństwo ruchu.

Szczególnie dużo problemów jest ze znakami. Wiele jest mało czytelnych, zniszczonych, ustawionych tak, że nie widać ich z auta. Niektóre stoją tam, gdzie nie są potrzebne – dotyczy to zwłaszcza ograniczeń prędkości.

Pozostało jeszcze 89% artykułu
Reklama
Biznes
Trump straszy UE, Ryanair wraca do Modlina, KE planuje nowe podatki
Biznes
Będzie drastyczna unijna podwyżka akcyzy na papierosy? Okoniem staje Szwecja
Biznes
Cenny ręcznik z Wimbledonu. Iga Świątek rozsławiła nie tylko kluski z truskawkami
Biznes
Polskie start-upy bez pieniędzy, odbudowa Ukrainy i współpraca Paryża z Londynem
Biznes
Pepco więcej sprzedaje i rusza ze skupem akcji
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama