– Nie znam istotnej funkcjonalności w bankowości mobilnej w Polsce, której nie ma w banku zbudowanym dla T-Mobile – mówił we wtorek Wojciech Sobieraj, prezes Alior Banku. Tak odpowiedział na pytanie, co nowego w porównaniu z konkurencją ma T-Mobile Usługi Bankowe, czyli – w uproszczeniu – pierwszy bank w Polsce prowadzony przez sieć komórkową.
– To najprawdopodobniej najbardziej innowacyjny projekt bankowo-telekomunikacyjny w Europie – zachwalał Miroslav Rakowski, prezes T-Mobile Polska. – Łączymy dwa światy, podobnie jak dwa lata temu zrobił to z dobrymi efektami T-Mobile US.
Partnerzy ogłosili wczoraj komercyjny start projektu, do którego każda z firm coś wniosła. Bank – posiadacz licencji – jest formalnie właścicielem oddziału (bazą był przemianowany Alior Sync) i instytucją udzielającą kredytów. T-Mobile udzielił marki i dba o marketing, a zarabiać ma m.in. dzięki prowizji za pozyskanie klienta.
– Bankowość musi się liczyć w ciągu następnych kilku lat z utratą 20 proc. przychodów na rzecz kanałów mobilnych – mówił Sobieraj. Ocenia, że tradycyjne kanały kontaktu z klientem nie znikną. To dlatego, chociaż przyszłość projektu mocno związana jest z internetem, ma on nie tylko stronę WWW, aplikację na smartfony czy tzw. oddział wirtualny, ale także tradycyjne oblicze – w realu. Od dziś w ok. 1 tys. sklepów T-Mobile można zlecić uruchomienie konta bankowego czy zamówić kartę debetową i kredytową. W dziesięciu nowo otwartych salonach odbywa się pilotaż bankowości usług i tu – jak obiecuje Rakowski – będzie pełna obsługa.
Według Sobieraja nie bez znaczenia są ceny usług. Jedną z korzyści, którą kusi „nowy bank", jest nieoprocentowany debet (500 zł) przy wpływach na konto 1 tys. zł miesięcznie. Klient oddziału T-Mobile nie zapłaci nic za konto i kartę debetową, podobnie za wypłaty z nich w bankomatach w Polsce i za granicą. Krajowe przelewy przez internet i smartfonem również będą darmowe.