Jak podała w środę organizacja producentów ACEA, w kwietniu liczba rejestracji nowych pojazdów użytkowych przekroczyła 151,5 tys. sztuk i wzrosła w porównaniu do ubiegłego roku o 5,1 proc. Wyniki skumulowane liczone od stycznia są jeszcze lepsze: tu wzrost rejestracji względem ub. roku sięgnął 8,7 proc.

Największy wzrost popytu widoczny był w Hiszpanii, gdzie sprzedaż ciężarówek podskoczyła o przeszło połowę. Dwucyfrowy wzrost odnotował także rynek włoski (15,2 proc.), natomiast łączna liczba rejestracji w okresie od stycznia do końca kwietnia w całej Unii Europejskiej wyniosła 595.170 sztuk. Nie wszędzie jednak kwiecień przyniósł poprawę. W Niemczech sprzedaż spadła o 2,1 proc., w Wielkiej Brytanii o 3,3 proc. Jednak wyniki skumulowane liczone od stycznia pokazują na tych dwóch rynkach, największych w Europie, poprawę: odpowiednio o 6,7 i 7,1 proc.

W ubiegłym miesiącu rósł popyt na samochody dostawcze do 3,5 tony (o 6,4 proc. do 125,1 tys. sztuk) ale na ciężkie auta ciężarowe o nośności przekraczającej 16 ton lekko zmalał (o 0,7 proc. do 17,8 tys. sztuk). Zmalał także popyt na ciężarówki ponad 3,5 tony, wzrósł natomiast na autobusy. W tym ostatnim przypadku największy wzrost rejestracji odnotowano w Polsce – 0 64 proc. względem ubiegłego roku.

Większy popyt na ciężarówki i autobusy to nie tylko efekt zwiększonej liczby zamówień. Od stycznia obowiązuje nowa, zaostrzona norma czystości spalin Euro 6, którą nowo rejestrowane pojazdy muszą spełniać. Ze względów technicznych ich silniki są droższe. To dlatego szczególnie duże wzrosty sprzedaży widać było w ubiegłym roku. Transportowcy spieszyli się, by kupić tańsze pojazdy z normą Euro 5. Tylko w Polsce zarejestrowano w ub. roku 21,1 tys. samochodów powyżej 3,5 tony, o blisko jedną piątą więcej niż rok wcześniej. Ale producenci dostali pewne kontyngenty aut z Euro 5, które mogą sprzedawać jeszcze w tym roku. Dlatego te „ostatki" tańszych ciężarówek dodatkowo podbijają rynek.

Z drugiej strony, sytuacja polskich firm transportowych wcale nie jest talk dobra, jakby wskazywała na to rosnąca sprzedaż ciężarówek i aut dostawczych. Według Krajowego Rejestru Długów, rośnie bowiem liczba firm nie spłacających swoich zobowiązań. Na listach KRD widnieje prawie 7,5 tysiąca zadłużonych transportowców. Wykaz stale się wydłuża, a tylko na początku obecnego roku przybyło w nim 1,6 tys. przedsiębiorców. Ich łączne zadłużenie osiągnęło blisko ćwierć miliarda złotych.