Choć Rosjanie straszą zakazem, wprowadzenie go jest jednak mało prawdopodobne, bo podobne sankcje dla Aerofłotu byłyby jeszcze bardziej dotkliwe. Mogłyby wręcz oznaczać bankructwo tej linii.
Na razie Rosjanie zakazali Ukraińcom lotów nad terytorium rosyjskim. Ukraine Airlines nie może np. latać do Moskwy, choć tę trasę obsługuje Aerofłot (wczoraj sprzedawał bilety powrotne Kijów–Moskwa–Kijów od 250 euro). Od września ma na nią wejść także węgierski Wizz Air, który nieoczekiwanie dostał od Rosjan pozwolenie.
Zakaz lotów nad Rosją byłby szczególnie bolesny dla europejskich przewoźników korzystających z syberyjskiej trasy na Daleki Wschód. W ubiegłym tygodniu z Azji do Europy i z powrotem przeleciało 1600 samolotów 39 przewoźników – wynika z danych systemu śledzenia lotów Flightradar 24. Z tego Air France i KLM zaliczyły 249 lotów trasą syberyjską , a grupa Lufthansy – 220. Polski LOT lata tamtędy sześć razy w tygodniu na trasie Warszawa–Pekin. Znacznie więcej straciłby Finnair, który wyspecjalizował się w połączeniach Europa–Azja i wykonuje 115 takich rejsów tygodniowo. Trasa syberyjska jest najczęściej wykorzystywana na trasach do Japonii, północno-zachodnich Chin oraz Korei Południowej.
Gdyby doszło do jakichkolwiek restrykcji w lotach przez rosyjskie terytorium, uderzy to przede wszystkim w Air France/KLM i grupę Lufthansy. – Najbardziej ucierpią linie, które mają centra przesiadkowe we Frankfurcie, Paryżu i Londynie – uważa Daniel Friedenzohn, profesor Aeronautical University na Florydzie. – Oznacza to dłuższy czas lotu i więcej spalonego paliwa – mówi.
Rosjanie jednak nie mówią o całkowitym zakazie, ale raczej o wyznaczeniu nowych punktów wlotu i wylotu z terytorium Rosji, co wiąże się z wydłużeniem tras. To bardzo sprytne posunięcie, bo oznacza wyższe opłaty za przelot, czyli w konsekwencji większe dofinansowanie dla Aerofłotu, który w ubiegłym roku z tytułu opłat przelotowych uzyskał szacunkowo 170–320 mln euro.