– Czasy, gdy wystarczyło, aby napoje energetyczne przypominały w smaku red bulla – pierwszy produkt tego typu, który uzyskał status światowej ikony – już bezpowrotnie minęły – mówi „Rz" Adam Bogacz, prezes firmy doradczej AKB Consulting, która specjalizuje się w rynku napojów. – Teraz, aby zwiększyć swoje udziały rynkowe, firmy muszą stawiać na oryginalne receptury, naturalność i dodatkowe funkcje energetyków.
Pomysłów firmom nie brakuje. FoodCare – właściciel marki Black, najczęściej kupowanego dziś energetyku – rozszerzył ostatnio ofertę m.in. o napój Black Vitamin Drink. Nie zawiera on tauryny, ma natomiast witaminy.
Z kolei produkowany przez grupę Maspex Tiger zyskał w tym roku wersję Tiger Mental z żeń-szeniem. Jak tłumaczy firma, warto po nią sięgać w trakcie wysiłku umysłowego.
Upały ?też pomagają
Klasycznymi energetykami nie są zainteresowane firmy, które dopiero zaczynają walczyć o udziały w rynku napojów. Fruit Ocean, który od nieco ponad roku sprzedaje swoje produkty pod marką Clic, wprowadził m.in. Clic Active. – Pod względem działania jest on zbliżony do typowego energetyku, ale zawiera 20 proc. soków oraz zioła i witaminy – wyjaśnia Marek Kołtonik, członek zarządu Fruit Ocean.
Wysyp innowacji sprawia, że po okresie stagnacji rynek energetyków znów rośnie. Powołując się na firmę badawczą Nielsen, FoodCare podaje, że od lipca 2013 r. do czerwca 2014 r. kupiliśmy ich ponad 120 mln litrów, o 10 proc. więcej niż w tym samym czasie przed rokiem. Wydatki na nie sięgnęły 818 mln zł.