Odejścia Montezemolo powszechnie spodziewano się po nasilającej się wymianie zdań obu szefów o strategii i roli producenta luksusowych aut sportowych w grupie Fiata.
Montezemolo kierujący Ferrari od 1991 r. chciał zachować autonomię tej marki, a Marchionne naciskał z kolei na większe zintegrowanie działalności tej marki w całej grupie, aby wzmocnić jej wejście do segmentu premium, gdzie chce rywalizować z BMW i markami Volkswagena.
Data odejścia 13 października zbiega się z dniem, gdy Fiat mający 90 proc. udziałów w firmie z Maranello zamierza wprowadzić na giełdę w Nowym Jorku spółkę Fiat Chrysler Automobiles, po zakończeniu fuzji z amerykańskim koncernem.
"Ferarri będzie mieć do odegrania ważną rolę w ramach grupy FCA w związku z przewidywanym debiutem na Wall Street. To zapoczątkuje nowy, odmienny etap, którym moim zdaniem powinien pokierować prezes całej grupy" - oświadczył odrębnie Montezemolo.
Marchionne stwierdził, że rozmawiał z nim długo o przyszłości Ferrari i że "naszym wspólnym pragnieniem jest doprowadzenie do osiągnięcia przez markę rzeczywistego potencjału w wyścigach Formuły I, a co doprowadziło do nieporozumień, które wyszły na jaw podczas ostatniego weekendu".