Władze Jastrzębskiej Spółki Węglowej redukcję rozpoczęły od własnych portfeli. Od lipca członkowie zarządu otrzymują o 10 proc. niższe pensje. Od października obniżki wynagrodzeń dotkną również kierowników niższych szczebli.
Natomiast od stycznia najgorsza kopalnia w grupie – Krupiński – ma zmienić model funkcjonowania. Sobota stanie się normalnym dniem pracy, co pomoże zwiększyć wydobycie i przywrócić zakładowi rentowność. – To trudna kopalnia, 50 proc. wydobycia stanowią kamienie, a druga połowa to węgiel słabej jakości. Robimy wszystko, żeby uchronić ją przed likwidacją – tłumaczy Jarosław Zagórowski, prezes JSW.
Na takie zmiany zgodzili się już zakładowi związkowcy, ale stanowczy sprzeciw wyraziły centralne organizacje związkowe. – Mimo wszystko liczymy na to, że zmiany uda się wprowadzić – twierdzi Zagórowski. Nie wyklucza wdrożenia w przyszłości podobnego modelu również w innych kopalniach.
Zarząd rozważa też likwidację deputatów węglowych dla emerytów już od przyszłego roku. Dzięki temu spółka zaoszczędziłaby ponad 64 mln zł. Podobną decyzję podjęła już Kompania Węglowa. Jeśli te działania nie wystarczą, w grę wchodzi rezygnacja z wypłat 14. pensji, które kosztują JSW około 170 mln zł rocznie. Na likwidację tego przywileju potrzebna jest jednak zgoda związków zawodowych, a na to raczej się nie zanosi. – Zarząd może natomiast w szczególnej sytuacji zawiesić wypłatę 14. pensji na trzy lata. Mamy jednak nadzieję, że dogadamy się w tej sprawie ze związkami – podkreśla prezes JSW.
Na razie związkowcy nie zgadzają się jednak na żadne propozycje. – Zarząd chce z pracowników naszej spółki zrobić niewolników – oświadczyli członkowie jastrzębskiej "Solidarności".