Na ostatniej prostej Polska przegrała rywalizację o inwestycję wartą prawie miliard funtów. We wtorek, 11 sierpnia, rząd słowacki i prezes Jaguara Land Rovera Ralf Speth podpisali list intencyjny. W myśl zapisanych tam deklaracji koło słowackiej Nitry, 400 km od Pragi i 150 km od motoryzacyjnego zagłębia w Żylinie, ma powstać fabryka, która w 2018 roku będzie zdolna do produkcji ponad 300 tys. aut rocznie i da zatrudnienie 3 tys. osób.
Zaoferowali więcej
„Dzięki temu, że na Słowacji już istnieje przemysł motoryzacyjny, jest to dla nas atrakcyjne miejsce do rozwoju" – cytował JLR w komunikacie prasowym słowa prezesa Spehra. Premier Słowacji Robert Fico jest „zachwycony wskazaniem Słowacji jako preferowanego miejsca dla nowej fabryki Jaguara Land Rovera". Premier nie ukrywał, że jego rząd jest zdeterminowany popierać rozwój przemysłu motoryzacyjnego, który już w tej chwili wypracowuje ok 15 proc. słowackiego PKB.
Słowacy nie ujawnili wysokości wsparcia, jakie zaoferowali JLR. Musiało być jednak wysokie, ponieważ rządowi premiera Fico bardzo zależało na tej inwestycji.
– W naszym rachunku taka wysokość wsparcia była nie do przyjęcia. Oznaczałoby to, że nierówno podzielone byłyby między stronami porozumienia zyski i nakłady – tłumaczył wicepremier, minister gospodarki Janusz Piechociński polską porażkę podczas wtorkowej konferencji prasowej. – Na finiszu negocjacji strona słowacka przedłożyła takie warunki, że kontynuowanie dyskusji było niepotrzebne. Nie walczymy o inwestora za wszelką cenę.
Poszło o ziemię
Według informacji ze źródeł zbliżonych do negocjatorów strony polskiej Jaguar oczekiwał od polskich władz m.in. ulg podatkowych, inwestycji w wysokości 100 mln dolarów i chciał mieć dostęp do gruntów już tej jesieni. Ministerstwo Gospodarki oferowało tereny, na których jeszcze mieszkają ludzie.