To pierwsze zezwolenie dla brytyjsko-holenderskiego koncernu w tym regionie amerykańskiej Arktyki od czas wykonania ostatniego próbnego odwiertu w 1991 roku. Bureau of Safety and Environmental Enforcement poinformowało, że zastrzeżenia wobec Shella zostały cofnięte w momencie sprowadzenia w rejon przyszłych wierceń urządzeń, które mają zapobiegać niekontrolowanym wyciekom. "Działania podejmowane przy wybrzeżu Alaski odpowiadać będą najwyższym standardom" – zapewnił szef rządowej agencji Brian Salerno. Zapowiedział też nieustanne monitorowanie podwodnych odwiertów.

Shell chce skończyć budowę platformy Polar Pioneer jeszcze tego lata. Rzecznik koncernu odmówił jednak Curtis Smith podania szczegółów dotyczących stopnia zaawansowania prac wiertniczych. Uzyskane licencje pozwalają na dokonywanie odwiertów do około 2500 metrów pod powierzchnią morza.

Przeciwko decyzji administracji Baracka Obamy zaprotestowały organizacje walczące o ochronę środowiska. Ekolodzy od lat utrzymują, że działalność przemysłowa w tym rejonie Arktyki zakłóca delikatną równowagę ekologiczną w rejonie, który i tak dotknięty jest skutkami ocieplenia klimatu.  "Udzielenie zezwolenia Shellowi jest sprzeczne z nauką, stanowiskiem opinii publicznej i zdrowym rozsądkiem" – skomentował decyzję administracji Michael Brune dyrektor organizacji proekologicznej Sierra Club.

Według U.S. Geological Survey zasoby ropy na wodach przybrzeżnych amerykańskiej Arktyki wynoszą około 26 miliardów baryłek. Shell do tej pory zainwestował w licencje i poszukiwania ropy u wybrzeży mórz Bartentsa, Czukockiego i Arktycznego około 7 miliardów dolarów.