Pani minister, także przewodnicząca CDU dodała, że rozmawiała o tym z ministrem obrony USA, Markiem Esperem podczas jej pierwszej wizyty w Stanach od czasu wejścia do rządu.
W styczniu Niemcy zdecydowały o wyborze maszyn Eurofightera, produkowanych przez Airbusa, BAE Systems i Leonardo albo F/A-18 Boeinga, rezygnując z F-35 Lockheeda Martina. Kontrakt będzie opiewać na kilkadziesiąt miliardów euro. Samoloty te nie mają jednak homologacji do przenoszenia amerykańskich pocisków jądrowych, jak wymagają tego zobowiązania Niemiec w ramach NATO. Niemcy chcą dowiedzieć się w Waszyngtonie, co należy zrobić, aby te maszyny otrzymały odpowiednią homologację.
- Moim celem jest podjęcie jasnych decyzji jak najszybciej, możliwe że w przyszłym roku, więc nie można odwlekać sprawy rozsądnego rozwiązania dotyczącego wymiany floty Tornado — powiedziała dziennikarzom. Zapowiedziała bliską współpracę z Esperem w najbliższych miesiącach, ale zdaniem ekspertów mogą upłynąć lata na uzyskanie przez te samoloty homologacji na przenoszenie broni jądrowej, a koszt utrzymania obecnej floty szybko rośnie. W kwietniu resort obrony oceniał, że utrzymanie 93 myśliwców Tornado do 2030 r. będzie kosztować 9 mld euro. Luftwaffe używa 85 sztuk, niektóre od 1983 r.; reszta służy do szkolenia — podał Reuter.
Kramp-Karrenbauer miała też szczerą rozmowę z Esperem o odrzuceniu przez Niemcy F-35 z tego względu, że mogłoby to zaszkodzić współpracy Niemiec z Francją nad bojowym myśliwcem następnej generacji. — Powiedzieliśmy jasno, ze System Przyszłej Walki Powietrznej (FCAS) z Francuzami jest jednym z powodów, dla których musieliśmy szukać innych rozwiązań — stwierdziła.