Wszelkie niepokoje w sektorze motoryzacji, na który przypada jedna piąta produkcji przemysłowej Węgier i ponad jedna dziesiąta eksportu, mogą oznaczać kłopoty dla gospodarki tego kraju, która nie powtórzy ubiegłorocznego wzrostu o 2,9 proc.
Branżowy związek zawodowy AHFSZ w zakładzie Audi w Györ powołał komitet strajkowy i żąda po 20 tys. forintów miesięcznie podwyżki od 1 stycznia, jednorazowej premii 1200 tys. forintów i wyższych dodatków. Ostatnia runda rozmów we wtorek zakończyła się po jednogłośnym odrzuceniu przez komitet dwóch kontrpropozycji przedstawionych przez dyrekcję Audi. „W czasie prowadzenia negocjacji komitet zezwolił kierownictwu związku na przygotowanie i zorganizowanie szczegółów możliwego strajku" — stwierdzono w komunikacie. Komitet twierdzi, że uzyskał podpisy ponad 7 tys. pracowników popierających żądania.
Audi zatrudniał pod koniec 2015 r. w Györ 11 411 osób w największej na świecie fabryce silników. Pracownicy sektora motoryzacji zarabiali w ubiegłym średnio po 283 936 forintów (1019 dolarów), więcej od średniej krajowej 247 800 — wynika z oficjalnych danych. W sektorze pracuje ponad 100 tys. ludzi.
Problemy w Audi są odbiciem szerszego problemu węgierskiej gospodarki, która traci ręce do pracy, bo obywatele wyjeżdżają na zachód Europy i do innych krajów. — Od lat nie było sytuacji strajkowej w sektorze prywatnym na Węgrzech, a teraz doszło do niej, gdy jednocześnie zwaliło się na głowę tak wiele spraw — stwierdził wiceszef węgierskiej federacji pracowników przemysłu maszynowego, Zoltan Laszlo. Jego organizacji wiadomo, że załogi w 5 innych zakładach, głównie motoryzacji, zatrudniających ok. 10 tys. ludzi zastanawiają się nad różnymi akcjami protestacyjnymi z powodu niskich zarobków i generalnie warunków pracy, konkretnie wielu godzin.
Francuska sieć Auchan podwyższyła w październiku o 10 proc. zarobki pracujących w jej supermarketach; przeznaczyła na to 1,2 mld forintów.