Jak wynika ze znajdujących się w dokumentach cytatów, centrum wywiadu cybernetycznego CIA zdaje sobie sprawę z mankamentów programów antywirusowych, które mają zapewniać użytkownikom sieci internetowe bezpieczeństwo.
Z wpisów tych wynika, jak podaje AP, że hakerzy pracujący dla CIA mają co zarzucić popularnym programom zabezpieczającym nasze komputery. Jak zastrzega jednak agencja, dane opublikowane przez WikiLeaks nie są na tyle kompletne, by wyciągać na ich podstawie ostateczne wnioski. Jest co raczej spojrzenie na niedociągnięcia tych programów, niż miarodajny ranking. Wpisy hakerów są bowiem nieprecyzyjnie datowane.
Zadaniem programów antywirusowych ma być wykrywanie, blokowanie i usuwanie z komputera różnego szkodliwego oprogramowania - m.in. wirusów, trojanów czy komponentów szpiegujących.
CIA wystawia, jak się wydaje, wątpliwą laurkę rozwiązaniom antywirusowym firmy Comodo, która sama określa się mianem "globalnego lidera rozwiązań z zakresu cyberbezpieczeństwa".
Z jednego z wpisów opublikowanego przez WikiLeaks (którego autorem jest najwyraźniej haker działający na zlecenie CIA) wynika, że Comodo jest "wielkim nieporozumieniem, bo łapie dosłownie wszystko, jeśli nie wprowadzi mu się zastrzeżeń, by tego nie robił". Haker przestrzega też przez aktualizacją programu Comodo do wersji 6. W oświadczeniu cytowanym przez AP szef Comodo Melih Abdulhayoglu stwierdził, że niedociągnięcie, na które wskazuje CIA należą już do przeszłości. Comodo 6 pojawił się bowiem na rynku w 2013 roku, zaś w styczniu tego roku firma wprowadziła na rynek program w wersji 10.