Kolejne trzy podają, że trwają w tym zakresie intensywne prace i WIRON w nowych produktach pojawić się ma do końca 2023 r. Chodzi tu o City Handlowy, mBank, PKO BP. Pozostałe banki (Millennium, VeloBank, BOŚ i Credit Agricole BP) informują ogólnie o trwających przygotowaniach, zwykle zgodnie z mapą drogową przygotowaną przez narodową grupę roboczą ds. reformy wskaźników referencyjnych.
Hipoteki muszą poczekać
Jeśli chodzi o mieszkaniowe kredyty z WIRON dla klientów indywidualnych są one obecnie dostępne tylko w jednym miejscu – w ING Banku Śląskim (od czerwca br.). Pozostałe zaś banki wydają się podchodzić do tematu z dużą ostrożnością. W naszej sondzie przeważają odpowiedzi typu: trwają prace (też zgodnie z mapą drogą). Kilka banków wspomina o możliwym wdrożeniu do końca roku, ale nie wiadomo, czy chodzi o hipoteki dla konsumentów. A mBank wprost mówi, że tego typu kredyty pojawią się najwcześniej w I kwartale 2024 r.
Skąd ta wstrzemięźliwość sektora do WIRON, zwłaszcza w ofercie dla klientów indywidualnych? Eksperci wskazują na kilka możliwych przyczyn.
– Wdrożenie WIRON wymaga sporych przygotowań, a od kilku miesięcy banki mogą być zajęte inną ofertą dla klientów indywidualnych, czyli „Bezpiecznym kredytem 2 proc.” – zastanawia się Jarosław Sadowski, główny analityk Expander Advisors.
„Bezpieczny kredyt 2 proc.” to propozycja hipotek ze stałym oprocentowaniem na poziomie 2 proc. (plus marża banku) gwarantowanym na dziesięć lat dzięki dopłatom z budżetu państwa, oferowane w ramach rządowego programu „Pierwsze mieszkanie”. Kilka banków komercyjnych przystąpiło do tego programu, w tym Alior, PKO BP, Pekao, VeloBank, BOŚ Bank, mBank. Do do tej grupy wkrótce dołączyć ma też Santander. Kredyt 2 proc. cieszy się bardzo dużym powodzeniem, w ciągu w pierwszych trzech miesięcy od startu (czyli 3 lipca br.) klienci złożyli niemal 64 tys. wniosków i zawarto niemal 18 tys. umów. Ze strony banków wymaga to dużego zaangażowania i nakładów pracy.
W tym kontekście kredyty WIRON mogą więc nie wydawać się tak pilne. Wraz ze zmianą warunków rynkowych, zmniejszyć się też mogła presja ze strony konsumentów na ich szybkie pojawienie się. – Takie oczekiwania były w okresie, gdy rosły stopy procentowe NBP i koszty pożyczania, a alternatyw na rynku wobec kredytów z WIBOR nie było dużo – ocenia Jarosław Sadowski.