– Mówiąc w uproszczeniu, WIRON jest wskaźnikiem odzwierciedlającym przeszłą sytuację, a WIBOR jest wskaźnikiem wyprzedzającym, uwzględniającym oczekiwania co do zmian stóp procentowych – tłumaczy też Kamil Sobolewski, ekspert rynków finansów, główny ekonomista Pracodawców RP. Gdy więc Rada Polityki Pieniężnej – tak jak obecnie – wchodzi w cykl luzowania i cięcia stóp, WIBOR spada szybciej niż WIRON. I odwrotnie, gdy RPP zaczyna zacieśniać politykę pieniężną, WIBOR rośnie szybciej i jest wyraźnie wyższy niż WIRON (z czym mieliśmy do czynienia w zeszłym roku).
Burza w szklance wody
Przypomnijmy, że WIRON (Warsaw Interest Rate Overnight) to średnia stawka dokonanych transakcji, w których bank pożycza pieniądze na jeden dzień innym bankom i dużym przedsiębiorcom. WIRON 1 M to stopa składana tych stawek z ostatnich 30 dni (i odpowiednio – z ostatnich trzech lub sześciu miesięcy dla WIRON 3M i 6M). W pierwszych dniach po obniżce stóp transakcje z wyższym oprocentowaniem ważą więc więcej w stopie składanej, po pewnym czasie rośnie za to waga tych „tańszych” operacji.
Z kolei WIBOR (Warsaw Interbank Offered Rate) to, w uproszczeniu, zwykle deklarowana wysokość oprocentowania pożyczek na rynku międzybankowym. WIBOR stara się odzwierciedlać oczekiwania, jak mogą kształtować się stopy procentowe odpowiednio za miesiąc, trzy czy sześć miesięcy.
Reforma wskaźników referencyjnych w Polsce jest m.in. wynikiem wejścia w życie unijnych regulacji w tej kwestii, czyli tzw. rozporządzenia BMR (nie jest zaś wynikiem zarzutów odnośnie do rzekomej manipulacji WIBOR-em).
Ekonomiści zaś zauważają, że jej wdrożenie przypadło w niefortunnym momencie dynamicznych zmian stóp procentowych. – Szkoda, że „obietnice” premiera Morawieckiego tak mocno rozgrzały emocje wokół tej zmiany. Gdy bardziej skupić na faktach i merytorycznej dyskusji, nie mielibyśmy tej burzy w szklance wody, a Polacy nie byliby tak mocno rozczarowani jak dziś – zaznacza nieoficjalnie jeden z ekonomistów.