Główne banki frankowe czekają z ostatecznymi decyzjami o przystąpieniu do programu oferowania ugód kredytobiorcom. Jeśli ich akcjonariusze będą głosować w tej sprawie, to dopiero po uchwale Sądu Najwyższego, dotyczącej zagadnień prawnych w sprawach frankowych.

Więcej dla klientów?
Publikacja tej uchwały zaplanowana jest na 25 marca. Jeśli faktycznie zostanie wtedy przedstawiona i będzie dość jednoznaczna, rozwieje wątpliwości sędziów sądów powszechnych i ujednolici linię orzeczniczą. Głównym obszarem niepewności jest to, czy w razie unieważnień umów frankowych bankom należeć się będzie opłata za udostępnienie klientom kapitału. Jeśli SN uzna, że nie, ugody staną się dla sporej grupy frankowiczów mniej atrakcyjne, bo ścieżka sądowa może wtedy nie tylko dać większe korzyści finansowe niż porozumienie z bankami, ale także stać się szybsza i bardziej przewidywalna pod względem orzecznictwa niż teraz.
– Decyzje o rozpoczęciu ugód najlepiej podjąć po uchwale SN, bo niepewność jest spora. Zdajemy sobie jednak sprawę, że jest spore ryzyko niekorzystnej dla banków uchwały. Dlatego musimy rozważać takie zmodyfikowanie warunków ugód, aby stały się bardziej atrakcyjne dla klientów niż te w wersji zaproponowanej przez KNF – mówi jeden z bankowców, zastrzegając anonimowość.
Ugody w przygotowywanej wersji zakładają przewalutowanie kredytu po kursie z dnia zaciągnięcia i rozliczenie tak, jakby od początku był kredytem złotowym (oprocentowanym według stawki WIBOR powiększonej o marżę). Koszt objęcia takimi ugodami wszystkich kredytów (czynnych i spłaconych) to 43 mld zł w skali całego sektora. Podobna konstrukcja, czyli utrzymanie umowy po konwersji według pierwotnego kursu, ale oprocentowanie ze stawką LIBOR, to dla sektora koszt rzędu 85 mld zł. Unieważnianie umów z możliwością uzyskania opłaty za kapitał to 85 mld zł, a bez – 109 mld zł (wszystkie kredyty).