Opublikowanie na papierze nowej metody może być pierwszym krokiem do wprowadzenia „klimatycznych testów odporności” dla amerykańskich banków. Pracują już nad tym niektóre banki centralne innych krajów, ale amerykańską inicjatywę skrytykowali republikańscy kongresmani, którzy uważają, że obserwowanie takich zagrożeń wykracza poza kompetencje banku centralnego — pisze Reuter. Prezes Fed, Jerome Powell jest z kolei zdania, że zapewnienie odporności banków na zagrożenia związane ze zmianą klimatu jest zdecydowanie w zakresie obowiązków instytucji, którą kieruje.

Publikacja pod tytułem „Testowanie odporności w klimacie” przedstawia pierwszy raz, jak bank centralny mógłby sprawdzać poziom narażenia banków i systemu finansowego na wstrząsy, gdy kraj podejmuje działania mające ograniczyć emisję dwutlenku węgla wywołującego wzrost temperatury. Naukowcy opracowali miernik oceny zagrożenia klimatu i stwierdzili, że w przypadku niektórych banków mocno zaangażowanych w paliwa kopalne to zagrożenie jest ekonomicznie duże.

Na przykładzie Citigroup wykazali, że ten bank musiałby podwyższyć w 2020 r. kapitał o 73 mld dolarów w scenariuszu klimatycznego testu odporności dla przywrócenia rozważnego współczynnika kapitału i to w czasie, gdy ceny ropy naftowej maleją, bo pandemia zmniejszyła popyt na surowce energetyczne. Przedstawicielka banku odmówiła skomentowania tej publikacji.

Generalnie wielkość ryzyka bankowego dużych instytucji USA, Wielkiej Brytanii, Japonii, Kanady i Francji rosły zwykle z czasem i jednocześnie malały — ustalili naukowcy. Nie uwzględnili bezpośrednich skutków na klimat gwałtownych wydarzeń pogodowych, choć uznali, że włączenie takiego ryzyka może być następnym krokiem. Amerykańskie organy nadzoru, także Fed już wymagają więcej informacji, jak ryzyka związane ze zmianą klimatu mogą wpływać na wartość aktywów bankowych.