PKO BP, Pekao i Bank Gospodarstwa Krajowego – te instytucje są wymieniane jako główni pożyczkodawcy dla banków. Te trzy banki są nadpłynne, czyli zebrane przez nich lokaty są wyższe niż udzielone przez nie kredyty. Nadwyżkę mogą zagospodarować, np. pożyczając pieniądze innym bankom. Instytucje, które muszą pożyczać od innych, to m.in. BRE, GE Money, Millennium, BPH, Getin, Lukas czy Euro Bank.
Dilerzy wskazują, że warto przeanalizować, które banki oferują najatrakcyjniejsze oprocentowanie lokat, bo to one najbardziej potrzebują środków.
Zagraniczne grupy finansowe, które do niedawna pożyczały naszym bankom dolary, euro czy też franki szwajcarskie, dziś już tego nie robią. Często same mają kłopoty z płynnością w swoim macierzystym kraju. Dlatego trudno pożyczyć waluty, a szczególnie dolary.
Skoro banki nie mogą liczyć na rynek międzybankowy, trzeba sięgać po depozyty od klientów indywidualnych. Właśnie w tym segmencie rynku obserwujemy coraz ostrzejszą rywalizację. Banki windują poziom oferowanego oprocentowania nawet do 9 – 10 proc.!
Dwa tygodnie temu do rywalizacji o oszczędności Polaków przystąpił PKO BP, który zaoferował m.in. lokatę 18-miesięczną oprocentowaną na poziomie 7 proc. w skali roku. Według informacji „Rz” PKO BP zbiera dziennie 250, a w niektórych dniach nawet 300 mln zł tylko na nowo zaoferowanych produktach. To oznacza, że od momentu wprowadzenia nowej oferty, czyli od 22 września, klienci zdeponowali na nowych lokatach około 4 mld zł (bez uwzględnienia wpływu środków na inne depozyty).