Ponad 160 osób z sosnowieckiej firmy dotrzeć ma także przed siedzibę ING. Bank ten oraz DNB Nord i Raiffeisen tworzą konsorcjum, któremu firma jest winna 150 mln zł. – Bankom nie zależy na zawarciu porozumienia z nami. Chcą za wszelką cenę odzyskać pieniądze, nawet jeżeli kwota ta nie pokryje całego zadłużenia – wyjaśnia „Rz” Krzysztof Woźnica, wiceprezes Duda-Bis.
[wyimek]130 mln zł wynoszą kredyty udzielone Dudzie-Bis przez Raiffeisen, ING i DNB Nord[/wyimek]
– Wykorzystywanie pracowników firmy do próby wywarcia presji na banki jest nadużyciem – mówi Piotr Utrata, rzecznik ING Bank Śląski. Dodaje, że odpowiedzialność za decyzje podejmowane w spółce i ich konsekwencje ponoszą jej władze, a nie instytucje finansowe.
Przedstawiciele Dudy-Bis uważają, że najmniej do kompromisu skłonny jest Raiffeisen. Jak ustaliła „Rz”, bank ten już kilka dni temu złożył w sądzie wniosek o upadłość Dudy. – Ma on zapewnić transparentność zarządzania majątkiem spółki poprzez objęcie go niezależnym nadzorem ze strony sądu. Ma również chronić interesy wszystkich wierzycieli, m.in. pracowników – tłumaczy Marcin Jedliński, rzecznik Raiffeisen Bank Polska. Duda-Bis, jedna z największych firm mięsnych w Polsce (w 2008 r. jej przychody wyniosły 300 mln zł), negocjuje z konsorcjum w sprawie spłaty zadłużenia od ok. pół roku. Spółka zaproponowała m.in., że spłaci kredyt do 2016 r., zwiększając stopniowo wysokość rat. Chciałaby jednak, aby banki umorzyły jej część odsetek. Z naszych informacji wynika, że konsorcjum powiedziało „nie” m.in. dlatego, że Duda nie chce ustanowić cesji wierzytelności od odbiorców i spłacić jednorazowo ok. 5 mln zł.