Największy amerykański kredytodawca, Bank of America, stracił w III kw. aż 7,3 mld dol. (20,6 mld zł). Takich strat nie ponosił nawet w trakcie największych kryzysowych zawirowań. Na rynkach więcej uwagi wzbudziły jednak wyniki operacyjne banku, które okazały się lepsze od oczekiwań analityków.
Gigantyczna strata BofA to głównie skutek ogłoszonego w lipcu odpisu 10,4 mld dol. od wartości niematerialnej banku. Operacja ta miała związek z oczekiwanym spadkiem rentowności działu kart kredytowych, jakim poskutkuje zapewne reforma regulacji finansowych w USA. Nie uwzględniając jednorazowych czynników, instytucja z Charlotte zarobiła w minionych trzech miesiącach 3,1 mld dol., czyli 27 centów na akcję. To o 48 proc. więcej, niż prognozowali analitycy. To w dużej mierze efekt znacznie mniejszych niż w poprzednich kwartałach odpisów na pokrycie ewentualnych strat z tytuły nietrafionych kredytów. Wyniosły one 5,4 mld dol. w porównaniu z 11,7 mld dol. rok wcześniej.
– W każdym naszym portfelu kredytowym odsetek niespłacanych terminowo zobowiązań maleje. Widać, że amerykańscy konsumenci wracają do zdrowia – powiedział prezes największego pod względem wartości aktywów amerykańskiego banku Brian Moynihan.
BofA to trzecia z dużych amerykańskich instytucji finansowych, po Citigroup i JPMorgan Chase, która przedstawiła lepsze od spodziewanego sprawozdanie za III kwartał. Wczoraj do grona tego dołączył również bank inwestycyjny Goldman Sachs. Nowojorski gigant zarobił w tym okresie netto 1,9 mld dol. Choć to znacznie mniej niż rok wcześniej (3,2 mld dol.), analitycy spodziewali się jeszcze gorszego wyniku, m.in. w związku ze spadkiem wolumenu obrotów akcjami na Wall Street.
Rozczarowani wynikami Goldmana mogą być natomiast jego pracownicy. W pierwszych trzech kwartałach 2010 r. wyasygnował on na płace i premie 3,8 mld dol., czyli średnio 371 tys. dol. na jednego zatrudnionego. To o 30 proc. mniej niż w analogicznym okresie poprzedniego roku.