Na drugim miejscu pod względem wzrostu wielkości złotych rezerw znalazła się Rosja. Bank centralny tego kraju zgromadził w zeszłym roku 75 ton kruszcu. Na dalszych pozycjach uplasowały się Brazylia (34 tony), Filipiny (33,6 tony) i Korea Południowa (30 ton). Niespodziewanie w czołówce znalazł się też Irak z zakupami złota wynoszącymi 24,1 ton.
– Dolar tracił na wartości z powodu ilościowego rozluźniania polityki pieniężnej przez Fed. Aktywa takie jak złoto są więc środkiem ochrony wartości rezerw w obliczu utraty wartości przez dolara amerykańskiego, głównej waluty rezerwowej, m.in. z powodu ilościowego rozluźniania polityki pieniężnej – wskazuje Ric Spooner, analityk firmy CMC Markets. W 2012 r. popyt na kruszec nie pochodził jednak od największych banków centralnych. Spośród dziesięciu krajów mających największe rezerwy złota od końca drugiego kwartału 2011 r. do sierpnia 2012 r. w swoim skarbcu ilość złota zwiększyła jedynie Rosja (nie licząc niejasnego przypadku Chin). O ile w czerwcu 2011 r. Bank Rosji miał 836 ton złota, o tyle w styczniu 2012 r. już 937,8 tony.
Tyle wiadomo z oficjalnych danych. Nieujawnione oficjalnie zakupy dokonywane przez część banków centralnych mogły okazać się większe. Wielką niewiadomą są np. operacje Ludowego Banku Chin, który od lat nie zgłasza wielkości swoich rezerw złota Międzynarodowemu Funduszowi Walutowemu. Oficjalnie utrzymują się one wciąż na niezmienionym od 2009 r. poziomie 1054,1 tony. Tymczasem sam tylko import złota z Hongkongu (wykorzystywanego przez instytucje finansowe ChRL jako pośrednik w operacjach) w pierwszej połowie 2012 r. wyniósł aż 383 tony, czyli więcej, niż wynoszą rezerwy złota takich krajów jak Arabia Saudyjska czy Wielka Brytania. Nie wiadomo jednak, jaka część z tego importu zaspokoiła popyt inwestycyjny i jubilerski Chińczyków, a za jaką odpowiadał Ludowy Bank Chin.
Bundesbank sięga po swoje
O dużym znaczeniu złota dla banków centralnych świadczą również silne emocje społeczne, jakie czasem towarzyszą kwestii rezerw tego kruszcu. Przykładowo los niemieckiego złota był w 2012 r. przedmiotem ożywionych dyskusji politycznych. Prezes Bundesbanku Jens Weidmann musiał oprowadzać parlamentarzystów po podległych mu składach cennego kruszcu i przekonywać ich, że narodowe rezerwy złota nie zniknęły.
Wielu z nich przekonał tylko częściowo. Powodem całego zamieszania stał się raport niemieckiego Federalnego Biura Audytu, wskazujący na to, że Bundesbank praktycznie nie miał pojęcia, co się działo z jego rezerwami złota przechowywanymi w nowojorskim oddziale Rezerwy Federalnej. Oficjalnie znajduje się tam 1536 ton złota, niemal połowa narodowych rezerw Niemiec. Nikt nigdy jednak nie przeprowadził ich audytu. W 2007 r., po wielu prośbach pozwolono urzędnikom Bundesbanku zobaczyć amerykański skarbiec, w którym trzymany jest kruszec. Ale zezwolono im wejść jedynie do przedsionka składu. W 2011 r., po kolejnej serii nalegań Bundesbanku, specjalnie dla Niemców otwarto jeden z sejfów i zważono kilka wyjętych z niego sztabek. Ustalenia tego badania są jednak tajne. To owocowało zaś wysypem teorii spiskowych dotyczących losu niemieckiego złota.
W końcu Bundesbank postanowił, że dokona stopniowego przeniesienia swojego kruszcu z Nowego Jorku i Londynu. Ta operacja będzie powrotem do normalności. Powodem, dla którego dotychczas duża część niemieckich rezerw złota znajdowała się za oceanem, była bowiem głównie obawa o jego bezpieczeństwo na wypadek konfliktu zbrojnego. W czasie zimnej wojny bezpieczniej było je trzymać w Nowym Jorku niż we Frankfurcie, do którego sowieckie czołgi mogły dojechać w kilka godzin.