
Kazik Staszewski: Stacja otrzymała od nas na wyłączność prawo do emisji piosenki „Plamy na słońcu". Usłyszeliśmy jednak, że jest za długa i padła propozycja skrócenia jej do około 4 minut. Było mi to, szczerze mówiąc, obojętne, ale zaprotestowali koledzy z zespołu. Argumentowali, że ingerencje są niedopuszczalne, bo muzyka przestaje być ważna: staje się dodatkiem do reklam. Mieli racje. Potem postanowiliśmy wykonać dla Eski dwukrotnie krótszą wersję — zapisaną w przyspieszonym tempie. Szefowie radia napisali do nas w takiej formie, że uznaliśmy jakoby się nieco obruszyli. Wtedy powstał pomysł, żeby sprawę nagłośnić w liście otwartym. Pomyśleliśmy, jak ciężko musi być młodym, debiutującym kapelom, skoro my, dinozaury mamy takie problemy.

Trzeba takim praktykom przeciwdziałać. Przyznaję, że nasz list powinien w pierwszej kolejności trafić do Eski. Tak się nie stało. Nie zmienia to wszakże naszego stanowiska. Muzycy i stacje radiowe powinni ze sobą współpracować, muszą być jednak przestrzegane pewne zasady. Jeżeli komuś nie podoba się piosenka — nie musi jej nadawać. Może są utwory, które można skrócić, ale nasz nowy singel zaliczam do tego rodzaju kompozycji co „12 groszy", „Polska", „Tata dilera" albo „Coście sk........ uczynili z tą krainą", gdzie każde słowo jest ważne.

Taki argument ze strony radia nie padł.

Chcę podkreślić, że nie słyszałem, co o mnie powiedział, więc nie mogę się do tego ustosunkować. Niemniej, bardzo lubię Kubę i nie ma mowy o żadnym konflikcie. Nie można mieć pretensji do psa o to, że szczeka. Znamy się od lat. Zawsze był inteligentnym człowiekiem i mógł się zająć na przykład wydawaniem poważnego periodyku, czego, zdaje się nawet próbował, ale kariera potoczyła się inaczej. Nikt go nie traktuje poważnie, a widzę, że on chciałby być też trochę autorytetem, a nie tylko trefnisiem. Bynajmniej, nie obrażam się za to, co zrobił, bo w ostatnim czasie przeżyłem dużo większe zmartwienia. Nie cofnę dłoni, gdy poda mi łapę. Ale na pewno nie wystąpię w jego programie, bo jest słaby i służy kreowaniu prowadzącego, nie zaś rozmowie z gośćmi, którzy są kwiatkiem do kożucha. Poza tym, nie jestem błyskotliwy i potrzebuję czasu do namysłu, by sensownie odpowiedzieć na pytanie. A w tego typu rozrywce nie ma czasu na namysł.

Za to mu płacą. To jest starszy pan, który goni resztkami sił i musi kąsać coraz mocniej, bo inaczej tłuszcza go odrzuci, wydali. Musi się ścigać, bo na jego miejsce czekają młodsi, lepsi i jeszcze bardziej agresywni.

Dla mnie łączenie sztuki i reklamy to był wyraźny nietakt od zawsze. Ale jest spora grupa ludzi, która nie widzi w tym nic złego. To smutne.

Jestem przerażony komentarzami w Internecie, wolną amerykanką, która bierze się z anonimowości i bezkarności. O każdym można napisać, że jest k....Zdarza się, że autorami są dzieci. Ale ryba psuje się od głowy. Źródłem problemu jest agresja w parlamencie i na wszystkich szczeblach władzy. Wina mediów również jest bezsporna. A skądinąd wiadomo, a i sam widziałem to nie raz, że ci, którzy potrafią w nich wymyślać sobie od najgorszych — prywatnie bratają się i piją wódeczkę . Społeczeństwo jest coraz bardziej skołowane i podzielone. Coraz trudniej w nim żyć, bo wymaga się od nas, byśmy deklarowali poparcie dla jednej ze stron politycznego konfliktu. Nikogo nie satysfakcjonuje odpowiedź, że nie ufam nikomu.

Rzeczywiście, nie ma miejsca na neutralność, a bywając często w Hiszpanii, gdzie historyczny podział na falangę frankistów, postfrankistów oraz lewaków nasila się od 70 lat, mam prawo sądzić, że i u nas nie ma nadziei na poprawę.
Napisałeś piosenkę „Nikomu nie cofam poparcia".
„Bo nikomu nie dałem oparcia". Co prawda, wiele lat temu próbowałem pomóc Unii Polityki Realnej, ale stało się ugrupowaniem kanapowym. Miałem też możność rozmawiać z prezesem Korwin-Mikkem i nieco przejrzałem.

Nie, to żart. To taki zwrot, znaczący mniej więcej to samo, co „Na bezrybiu i rak ryba". To jest o poziomie dużej części tak zwanej elity politycznej.

Tę czytankową kwestię śpiewają dzieci. Może tylko one brzmią dziś wiarygodnie? Dla mnie Polska jest ważna. Zwłaszcza w sferze emocji. Jeśli chodzi o muzykę inspirowałem się anarchistycznym zespołem Crass i Pop Group, które śpiewały, że nie może być tolerancji czy akceptacji dla panującego systemu.

Raczej obserwacją zła, które pojawia się, gdy znika idea Boga. Inspirowałem się izraelskim filmem „Liban". Nie wierzę w Boga, choć bardzo bym chciał. O tym jest piosenka „Szybciej".

To literacka fantasmagoria. Wyobraziłem sobie okupację oraz napis na murze świadczący, że przywódcą ruchu oporu jest Hanna Gronkowiec. Jeśli prezydent Warszawy się obrazi - będzie to świadczyć o braku poczucia humoru A to z kolei zaświadcza i niskiej inteligencji.

Przez wiele lat rezygnowaliśmy ze swojej ortodoksyjności i zbliżyliśmy się do siebie. Każdy: bez wyjątku. Pokazujemy, że można.
Rockowy album roku
Do tej pory supergrupa Kazika na Żywo w składzie Kazik, Robert Friedrich, Tomasz Goehs, Michał Kwiatkowski i Adam Burzyński grała hard core. Płyta "Bar La Curva/Plamy na słońcu" przynosi punk, hard rock, a nawet bluesa. Zwraca uwagę przebojowość piosenek. Nowym wątkiem są teksty o ojcowskiej miłości ("Mój synku" i "Kocha, kto martwi się"), a także o sprzeciwie wobec wikłania artystów w polityczne rozgrywki ("Nikomu nie cofam poparcia" i "Przecięty na pół"). Kazik używa ulubionych metafor militarnych ("Hanna Gronkowiec walczy"). Na pierwszym planie jest "sprawa polska": "Polska jest ważna", "Plamy na słońcu" i "Ballada o Janku Wiśniewskim". "Bar La Curva" to także pikantne rozliczenie z alkoholową przeszłością.