Na rzymskie lotnisko Fiumicion wjechał właśnie całkowicie tzw. samojezdny pojazd dowożący pasażerom zamówione posiłki bezpośrednio pod wskazany gate. Poruszający się autonomicznie robot potrafi omijać przechodzących podróżnych i unikać kolizji z przeszkodami. Urządzenie o nazwie Ottobot wcześniej zdało testy za oceanem, gdzie w drugim roku pandemii „pracowało” w porcie lotniczym Cincinnati/Northern Kentucky International Airport. Dostawczy bot – według jego twórców z firmy Ottonomy.IO – ma być lekiem dla wielu biznesów na kłopoty z brakiem personelu, a także zapewniać do szybszych i bardziej ekonomicznych opcji dostawy. – Obserwujemy rosnące zainteresowanie naszą technologią w różnych branżach, nie tylko w sektorze podróży, ale również w handlu detalicznym czy hotelarstwie – wylicza Ritukar Vijay, prezes Ottonomy.IO.
Segment wart miliardy
Taka autonomiczna technologia rozprzestrzeni się jednak znacznie szerzej. Podobnie zresztą jak drony. W branży logistycznej wartość segmentu bezzałogowych statków powietrznych w zeszłym roku sięgała na świecie w sumie ponad 8 mld dol. Allied Market Research podaje, że do 2031 r. rynek ten będzie rósł jednak w średnim tempie blisko 21 proc. rocznie i finalnie, w analizowanej perspektywie, dotrze do pułapu prawie 53,5 mld dol.
Bezzałogowce (UAV) rewolucjonizują nie tylko sposób dostaw zewnętrznych, ale także sposób pracy magazynów. UAV są w stanie latać do odbiorców końcowych, ale także między np. zakładami produkcyjnymi (np. Seat testuje takie rozwiązanie wspólnie z centrum Eurecat) czy wewnątrz magazynów, prowadząc choćby za pomocą specjalnych czujników inwentaryzację. To już nie wizje, a realne projekty. Choćby jak Chaparral. Tak nazywa się dron, który już od przyszłego roku przewozić będzie ładunki o wadze do 220 kg na dystansie nawet 500 km. To na razie faza testów, za którą stoją FedEx i kalifornijski start-up eVTOL Elroy Air. W ramach tego przedsięwzięcia pojazd kursować będzie między firmowymi sortowniami. O dronach o dużych gabarytach myśli także gigant logistyczny – DB Schenker. Firma wraz ze spółką Volocopter projektują drona towarowego, za pośrednictwem którego przesyłanoby ładunki do 200 kg na odległość 40 km. Podobnych przykładów można mnożyć, jak choćby wspominając o kooperacji spółek Wingocopter i Continental Drones, które planują dostarczać przesyłki w Afryce. W ciągu pięciu lat chcą wypuścić w powietrze flotę 12 tys. UAV (byłoby to największe tego typu przedsięwzięcie na świecie).
Kwestia czasu
Ale przyszłością logistyki są nie tylko maszyny latające czy jeżdżące, ale także takie innowacje jak egzoszkielety. Na razie to wciąż nowinka, która nie jest powszechna w branży, ale popularyzacja tego rozwiązania to kwestia czasu. Pilotaż z takimi urządzeniami prowadzi choćby Dachser w jednym ze swoich magazynów w Magdeburgu. Niemiecka firma logistyczna sięgnęła po tzw. aktywne egzoszkielety opracowane przez firmę German Bionic. Egzoszkielet (model Cray X) zakładany jest na plecy pracownika i sprawia, że ten nie ma problemu z podnoszonymi ładunkami. Technologia ta wspomaga bowiem udźwig ciężaru (w praktyce redukuje odczucie jego wagi nawet o 30 kg). Nic dziwnego więc, że rozwiązania tego typu, zwiększające z jednej strony efektywność pracy, a z drugiej redukujące występowanie ewentualnych wypadków czy przestojów związanych ze zdrowiem zatrudnionych, mają szybko zdobywać popularność. Analitycy z Acumen Research prognozują, że do 2030 r. globalny rynek egzoszkieletów będzie rósł w imponującym tempie – ponad 45 proc. rocznie.