Wiemy już, jak rząd chce walczyć z drugą falą koronawirusa, która ma nas zaatakować w sojuszu z grypą. Dobrze, że jakaś strategia w ogóle jest. Jak już wiele razy pisaliśmy w „Rzeczpospolitej", wirus dał się we znaki również sądom, które musiały się zmierzyć z nową sytuacją. W tym numerze „Orzecznictwa" przeczytamy, że „okres epidemii Covid-19 wyraźnie pokazał, jak bardzo polskie sądownictwo jest nieprzygotowane do działania online". Elastyczne reagowanie na pandemię utrudniały sądom przepisy. Chodzi o art. 151 § 2 k.p.c., który umożliwia prowadzenie rozpraw na odległość, ale nieobecni uczestnicy muszą jednak znajdować się w sądzie – tyle że innym niż ten, w którym odbywa się rozprawa. To właśnie „nie pozwala na uczestnictwo w rozprawie przy wykorzystaniu komunikatorów internetowych". Zwrócił na to uwagę Sąd Najwyższy jeszcze 8 listopada 2019 r. Może warto jak najszybciej zająć się tym problemem, tak aby sądy też miały strategię na wypadek wydarzeń, które mogą sparaliżować normalne ich funkcjonowanie.

Czytaj także: Koronawirus a praca sądów: zdalnie to wciąż nie online