Do opiniowania trafił projekt nowelizacji ustawy o świadczeniach zdrowotnych finansowanych ze środków publicznych, który zakłada finansowanie z budżetu Narodowego Funduszu Zdrowia leki przepisywane kobietom w ciąży. „Przepisy mają umożliwić dostęp do bezpłatnych leków wszystkim kobietom w ciąży od momentu jej stwierdzenia przez lekarza specjalistę w dziedzinie położnictwa i ginekologii do momentu zakończenia ciąży (porodu)" - czytamy w projekcie. Autorzy zaznaczają, że ciąża to stan, w którym leki powinny być ordynowane pod szczególnym nadzorem, produkty lecznicze stosowane w ciąży powinny być bezpieczne zarówno dla matki, jak i dla płodu, a ciąża w normalnych okolicznościach jest stanem, w którym stosowanie leków powinno być ograniczane do niezbędnego minimum.

Lista nieodpłatnych leków dla kobiet w ciąży oznaczana będzie symbolem „C". Na recepcie dla ciężarnej, która nie ma ubezpieczenia zdrowotnego, umieszczany jedzie symbol „CN".

Ułatwienia dotyczyć będzie ok. 380 tys. kobiet, które rocznie zachodzą w ciążę. Wydatki na leki z listy „C" przez najbliższe 10 lat oceniane są na łączną sumę 316,06 mln zł. W 2019 r. Fundusz wyda na nie 10 mln zł, w przyszłym roku 22 mln zł, w 2021 r. - 24,2 mln zł, a w 2028 r. - 46,5 mln zł.

Lekarze sceptycznie podchodzą do projektu resortu. - Kobiety w ciąży rzadko leczy się farmakologicznie poza szpitalem, a jeśli już to na nadciśnienie, na które u kobiet w ciąży stosuje się jeden niezbyt drogi lek. W pozostałych przypadkach ciężarne przyjmowane są do szpitala i tam leczone lekami w ramach hospitalizacji. Lista bezpłatnych kobiet dla ciężarnych jest więc zabiegiem czysto PR-owym - mówi nam jeden z warszawskich ginekologów.