Infekcjom intymnym sprzyjają także: duża wilgotność, kąpiele w basenie, jeziorze czy w morzu, korzystanie z ogólnodostępnych toalet i pryszniców, ale też depilacja, zarówno ta domowa, jak i w salonach kosmetycznych. Jak zapobiegać zakażeniom i jak sobie radzić, kiedy już wystąpią?
Antybiotyk niszczy pałeczki
Skąd się biorą infekcje? Jak tłumaczy dr Ryszard Rutkowski, ginekolog z ponadtrzydziestoletnim doświadczeniem przyjmujący na warszawskiej Pradze-Południe, pochwę przed zakażeniami chronią drobnoustroje stanowiące naturalną florę bakteryjną. Najważniejszym jej składnikiem są pałeczki kwasu mlekowego, które nadając kwaśny odczyn, stanowią barierę dla czynników chorobotwórczych, takich jak bakterie chorobotwórcze czy grzyby.
Zdarza się jednak, że równowaga flory bakteryjnej zostaje zaburzona, np. przez antybiotyki, które oprócz szkodliwych bakterii niszczą również te korzystne dla organizmu. Gdy pałeczek kwasu mlekowego jest za mało albo nie ma ich wcale, w pochwie bez przeszkód zaczynają się rozwijać groźne drobnoustroje. Dr Rutkowski obliczył, że panie zgłaszające się z objawami grzybicy po antybiotykoterapii stanowią nawet jedną czwartą jego pacjentek.
– Interniści i lekarze podstawowej opieki zdrowotnej uważają, że przed grzybicą zabezpieczą pacjentkę doustnie przyjmowane probiotyki. Tak się jednak nie dzieje. Obok antybiotyku należy wypisać prosty clotrimazol w globulkach, który oszczędzi pacjentce problemów i często kosztownego leczenia. Na sympozjach i w listach my, ginekolodzy, od lat apelujemy o to do kolegów innych specjalności – mówi dr Rutkowski.
Papier na desce klozetowej nie chroni
Oprócz antybiotyków za infekcje odpowiadać mogą zaburzenia hormonalne czy ciąża. Jednak częściej powód jest bardziej prozaiczny – niedostateczny poziom higieny. I nie chodzi tu o zbyt rzadkie mycie, lecz o ostrożność w korzystaniu z publicznych pryszniców czy sanitariatów.
– Nie jesteśmy szczególnie czystym narodem – mówi dr Rutkowski. – W większości krajów zachodnich ludzie myją się przed kąpielą w basenie, u nas głównie po. W dodatku – co wiem od pacjentki pracującej na pływalni – ich kierownicy potrafią oszczędzać na środkach odkażających. Efekt? Wycieczka na miejski basen albo kąpiel w ośrodku wypoczynkowym kończą się infekcją.