Jeśli przez większość roku jesteśmy mało aktywni, ryzyko, że dzień spędzony w ruchu – na nartach czy górskim szlaku – skończy się urazem, jest duże. Większość kontuzji powstaje przez „niewłaściwą obsługę” mięśni – zarówno przed, jak i po wysiłku.
Jedynie 21,8 proc. Polaków w wieku 15–69 lat spełnia normy rekomendowane przez Światową Organizację Zdrowia dotyczące poziomu aktywności fizycznej w czasie wolnym – wynika z raportu „Poziom aktywności fizycznej Polaków 2018” publikowanym co roku przez Ministerstwo Sportu i Turystyki.
Gdy przychodzi czas zimowego urlopu, chcemy nadrobić wielomiesięczne zaległości. Tylko czy ciało przystosowane do ośmiogodzinnego siedzenia za biurkiem jest w stanie wytrzymać przeciążenia związane z nagłą zmianą aktywności?
– Najlepiej być aktywnym przez cały rok – mówi Maciej May-Maciejewski, fizjoterapeuta, absolwent warszawskiej Akademii Wychowania Fizycznego. – Wówczas tygodniowy wyjazd na narty nie stanowi większego obciążenia dla mięśni. Jednak gdy nagle zamiast ośmiu godzin w pozycji siedzącej spędzimy je na intensywnym wysiłku, mogą powstawać kumulujące się mikrouszkodzenia i przeciążenia, a mięśnie nie są na to gotowe – wyjaśnia.
Mikrourazy mięśni to norma
Każdy wysiłek powoduje mikrourazy tkanki mięśniowej i jest to naturalne zjawisko. Trening uszkadza mięśnie, które przez to stają się silniejsze. Podczas ich pracy wydziela się kwas mlekowy i inne substancje, które powinny zostać później wypłukane przez sprawnie działający układ krwionośny.