Mamy teraz najgorętszy okres kampanii przed wyborem nowego prezydenta Europejskiego Komitetu Ekonomiczno-Społecznego. Jednak nie budzi on tak dużych emocji w mediach jak wybory komisarzy unijnych, chociaż w strukturach Unii szef EKES jest na równi z komisarzami...
Protokolarnie jest nawet wyżej. Jednak o ile w Traktacie Europejskim została stworzona możliwość oddziaływania Komitetu na politykę Unii, to faktyczne znaczenie EKES zależy przede wszystkim od agendy politycznej Komisji Europejskiej; tego, na ile komisja chce w swojej pracy uwzględnić partycypację społeczeństwa obywatelskiego. Realny wpływ, efektywność Komitetu zależą także od innych partnerów w tym Parlamentu i Rady Europejskiej.
Co to w praktyce oznacza- czy opinie EKES, mają wpływ na decyzje Parlamentu albo Komisji Europejskiej?
Nie ma tu tak bezpośredniego przełożenia. Trzeba tu wyjaśnić, że nie jesteśmy jako członkowie Komitetu lobbystami – EKES jest instytucją traktatową, finansowaną z budżetu Unii Europejskiej. Mamy swoje biura, swoich pracowników i 350 członków, którzy do pełnienia mandatu są powoływani przez Radę Unii Europejskiej a nie przez poszczególne kraje, które ich tylko proponują. Dlatego też jesteśmy odpowiedzialni wobec Unii Europejskiej a nie wobec krajowej konstytuanty. W rezultacie prowadzimy nieprzerwany lobbying na rzecz integracji europejskiej a nie w interesie organizacji, które reprezentujemy. Bierzemy jednak pod uwagę to, skąd przychodzimy, gdyż jesteśmy przedstawicielami zorganizowanego społeczeństwa obywatelskiego z krajów członkowskich.
Zanim EKES będzie wpływał na decyzje Brukseli musi wpracować wspólne stanowisko godząc interesy pracodawców i związkowców z całej Unii. To chyba duże wyzwanie?