Prezes PGG: Komisja Europejska powinna zgodzić się na dotowanie polskich kopalń

Byliśmy gotowi na produkcję ponad 28 mln ton węgla. Spółka nie odpowiada za to, że z powodu zmian na rynku klienci nie odebrali części węgla, zmniejszając jej przychody – przekonuje Tomasz Rogala, prezes Polskiej Grupy Górniczej.

Aktualizacja: 08.12.2020 08:37 Publikacja: 07.12.2020 21:00

Prezes PGG: Komisja Europejska powinna zgodzić się na dotowanie polskich kopalń

Foto: materiały prasowe

W połowie grudnia ruszają rozmowy pomiędzy rządem a górniczymi związkami zawodowymi o przyszłości polskich kopalń. We wrześniu zatwierdzony został plan zamykania kopalń Polskiej Grupy Górniczej do 2049 r. i finansowania jej strat z publicznych pieniędzy. Czy pana zdaniem te wrześniowe ustalenia zostaną podtrzymane?

Oczekuję, że ten program będzie realizowany, bo on jest rozsądny. Ten plan przewiduje zamknięcie polskich mocy produkcyjnych w górnictwie węglowym w sposób uporządkowany, uwzględniający wymagania wynikające z prawa Unii Europejskiej, ale też przeprowadzony stopniowo, co umożliwi wszystkim interesariuszom przebranżowienie się albo podjęcie decyzji, co dalej z ich biznesami w perspektywie tych ponad 20 lat.

Czy jest szansa na to, że to porozumienie z górnikami zostanie podpisane w grudniu?

Moim zdaniem rozmowy przedłużą się co najmniej do I kwartału 2021 r. Uważam jednak, że nie jest ważne szybkie podpisanie umowy społecznej, ale takie uzgodnienie jej treści, żeby nie było strony przegranej. Żeby wszystkie strony miały poczucie, że wszelkie wątpliwości zostały rozstrzygnięte. To na tyle ważna sprawa dla regionu, że nie powinno się w trakcie tych negocjacji ustawiać kogokolwiek w pozycji przegranej. Najważniejsze jest uzgodnienie tego porozumienia i jego podpisanie przez wszystkich interesariuszy. A później trzeba je wdrożyć w życie, co też nie będzie łatwym zadaniem.

Naprawdę wierzy pan w to, że Komisja Europejska zgodzi się na dotowanie nierentownego górnictwa przez niemal 30 lat?

Uważam, że KE powinna zgodzić się na subwencjonowanie i wsparcie polskiego mechanizmu redukcji mocy produkcyjnych w sektorze węglowym z dwóch powodów. Po pierwsze, ten program jest bardzo mocno związany z zapotrzebowaniem na węgiel, które w naszym kraju będzie jeszcze występowało przez długie lata zgodnie z polityką energetyczną państwa. Po drugie, Komisja wie, że udział węgla w polskim miksie energetycznym jest dużo większy niż w innych krajach europejskich. Już kiedy wchodziliśmy do UE wiele krajów miało moce gazowe w energetyce czy atom, a my nie. Dlatego dla nas ten wysiłek związany z dekarbonizacją jest wielokrotnie większy i potrzebujemy większego wsparcia i zrozumienia dla naszych procesów. Mówimy zresztą o wydatkach, które stanowią zaledwie jedną czwartą tego, co wydały Niemcy na wsparcie swoich spółek górniczych, choć tam udział węgla kamiennego w miksie energetycznym był mniejszy niż u nas. Jest to też zgodne z zasadami sprawiedliwej transformacji, bo na utworzenie alternatywnych miejsc pracy potrzebujemy czasu.

Ale dziś, zgodnie z unijnym prawem, nie można już pokrywać strat kopalń z publicznych pieniędzy.

Dlatego będziemy o tym rozmawiać z Komisją Europejską. Tym bardziej że w międzyczasie sytuacja wyraźnie się zmieniła – wcześniej nie mówiono o neutralności klimatycznej do 2050 r. Przez kilkanaście ostatnich miesięcy wielokrotnie słyszeliśmy, że powinniśmy iść drogą zrównoważonego wygaszania sektora węglowego i zastępowania go w energetyce innymi źródłami. I w momencie gdy właśnie taki program przygotowujemy, to jesteśmy krytykowani. Kluczowe jest to, że mamy zgodę na plan zamykania kopalń i to powinno być we właściwy sposób docenione.

Związkowcy alarmują, że energetyka zmniejszyła zapotrzebowanie na węgiel o 7 mln ton rocznie w 2021 r. Co to oznacza dla spółki?

Już w tym roku jesteśmy dotknięci zmianami – zamówienia na nasz węgiel spadły o kilka milionów ton. Natomiast przed nami rozmowy z naszymi kontrahentami dotyczące przyszłego roku. Pamiętajmy jednak, że z większością dużych odbiorców mamy zawarte długoterminowe umowy na sprzedaż węgla. W tym tygodniu rozpoczynamy rozmowy o szczegółach zamówień na 2021 r., ale w oparciu o te właśnie kontrakty.

Na czym ma polegać restrukturyzacja PGG, poza tym że spółka chciałaby dostawać 2 mld zł rocznie od państwa?

Restrukturyzacja tego sektora polega w pierwszej kolejności na dostosowaniu do zapotrzebowania na węgiel procesu zamykania poszczególnych kopalń. Drugim elementem jest takie dostosowanie kosztów, by były one najniższe z możliwych i uzasadnione. Oznacza to rezygnację z wielu wcześniej planowanych inwestycji wartych setki milionów złotych, takich jak głębienie szybów.

Spółka znajduje się w trudnej sytuacji finansowej. Czy jest zagrożona wypłata w styczniu wynagrodzeń pracownikom?

Spółka cały czas pracuje nad tym, by regulować wypłatę wynagrodzeń. Wydaje się, że styczniowe wynagrodzenia powinniśmy uregulować, natomiast musimy mocno popracować nad tym, by zabezpieczyć w lutym wypłatę 14. pensji. To wszystko jest pochodną poziomu sprzedaży – im więcej produktu lokujemy na rynku, tym mniejsze zagrożenie dla świadczeń pracowniczych.

Mam wrażenie, że cofnęliśmy się kilka lat wstecz, gdy polskie górnictwo znajdowało się w katastrofalnej sytuacji i trzeba było pilnie ratować kopalnie. A przecież PGG dostała na start potężny zastrzyk gotówki od inwestorów, w międzyczasie mieliśmy też okres znakomitej koniunktury na rynku węgla. Co z tego zostało? Koncerny energetyczne spisały inwestycję w PGG do zera.

Jeżeli popatrzymy na ostatnie kilka lat, to przede wszystkim widzimy diametralną zmianę otoczenia. Jeszcze kilka lat temu nie mówiliśmy o roku 2050 r. jako o dacie zakończenia biznesu węglowego, nie mówiliśmy o cenie uprawnień do emisji CO2 na poziomie ponad 20 euro za tonę ani o tak ambitnej polityce klimatycznej Unii Europejskiej. Nie mówiliśmy też o tym, że nasze przychody zostaną zaburzone o równowartość kilku milionów ton węgla. To nie jest tak, że my nie wyprodukowaliśmy czy nie sprzedaliśmy planowanej ilości węgla, bo nam się nie udało. Byliśmy w pełnej gotowości, ale ten węgiel nie został odebrany przez rynek i teraz z tym rynkiem musimy ustalić warunki dostaw. To nie jest ta sama sytuacja co przed kilkoma laty. Bo PGG była gotowa na produkcję ponad 28 mln ton węgla. I tylko część tej produkcji została wyłączona z powodu pandemii. PGG nie odpowiada za to, że z powodu zmian na rynku klienci nie odebrali części węgla, zmniejszając tym samym przychody grupy.

Tak więc wracamy do tematu zamówień płynących od krajowej energetyki. Skoro PGG ma podpisane umowy długoterminowe, to skąd właściwie ten problem z nieodbieranym węglem?

To będzie przedmiotem negocjacji z naszymi kontrahentami. Nam chodzi o wypracowanie takich warunków sprzedaży, by były one akceptowalne dla obu stron.

Mówi pan, że sytuacja jest inna niż kilka lat temu, ale jedno jest wspólne – śląskie kopalnie znów stoją na krawędzi...

Rzeczywiście firma ma problemy, które musi rozwiązać i nie jest to łatwa sytuacja. Jednak to nie jest tak, że jest to taka sama sytuacja jak przed laty. Zdecydowanie chcę zaznaczyć, że aktualne problemy nie są zawinione przez spółkę. Z tym się absolutnie nie zgodzę. Przyczyną problemów są okoliczności zewnętrzne, które będziemy sobie teraz wyjaśniać.

Spółka stara się o 1,7 mld zł pożyczki z Polskiego Funduszu Rozwoju. To jest być albo nie być dla spółki?

Jest to niezbędne do tego, by umożliwić nam funkcjonowanie do czasu uruchomienia głównego programu, a więc procesu stopniowego zamykania kopalń. Do tego czasu będziemy korzystać z narzędzi finansowych tak jak wszystkie inne firmy. My wykazaliśmy, że pandemia koronawirusa wprost wpłynęła na ograniczenie produkcji w kopalniach w maju i w czerwcu, a więc na poziom naszych przychodów. Środki z PFR są kluczowym elementem uzupełniającym płynność spółki.

Jakie wątpliwości ma PFR?

Nie mogę ujawniać szczegółów naszych relacji z PFR. Cały czas składamy wyjaśnienia, dopracowujemy wszystko, co jest potrzebne do tego, byśmy mogli skorzystać z tarczy antykryzysowej.

Tomasz Rogala jest prezesem Polskiej Grupy Górniczej od maja 2016 r. Wcześniej kierował Kompanią Węglową, której kopalnie przeszły pod skrzydła PGG. Od marca 2018 r. jest również prezydentem Europejskiego Stowarzyszenia Węgla Kamiennego i Brunatnego Euracoal. W poprzednich latach prowadził kancelarię prawną. Jest absolwentem Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Śląskiego.

W połowie grudnia ruszają rozmowy pomiędzy rządem a górniczymi związkami zawodowymi o przyszłości polskich kopalń. We wrześniu zatwierdzony został plan zamykania kopalń Polskiej Grupy Górniczej do 2049 r. i finansowania jej strat z publicznych pieniędzy. Czy pana zdaniem te wrześniowe ustalenia zostaną podtrzymane?

Oczekuję, że ten program będzie realizowany, bo on jest rozsądny. Ten plan przewiduje zamknięcie polskich mocy produkcyjnych w górnictwie węglowym w sposób uporządkowany, uwzględniający wymagania wynikające z prawa Unii Europejskiej, ale też przeprowadzony stopniowo, co umożliwi wszystkim interesariuszom przebranżowienie się albo podjęcie decyzji, co dalej z ich biznesami w perspektywie tych ponad 20 lat.

Pozostało 91% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację