Mordasewicz: Jestem zwolennikiem ZUS. Ale PPK też się przyda

- Państwo nie ma obowiązku zapewnienia nam luksusowego życia na emeryturze. Dlatego jeśli ktoś może, powinien myśleć o dodatkowym zabezpieczeniu na starość – rozmowa z Jeremim Mordasewiczem, przedsiębiorcą, ekspertem Konfederacji Lewiatan, byłym członkiem rady nadzorczej ZUS

Publikacja: 27.02.2019 23:01

Jeremi Mordasewicz

Jeremi Mordasewicz

Foto: Fotorzepa, Robert Gardziński

Rząd chce zachęcić Polaków do dodatkowego oszczędzania na emeryturę. Jego projekt ustawy o Pracowniczych Planach Kapitałowych poparł parlament i podpisał prezydent. Ustawa o PPK została opublikowana w Dzienniku Ustaw. Za pół roku program ruszy. Do PPK zostaną zapisani wszyscy pracownicy. Jeśli się z nich nie wypiszą, będą tam odkładać co miesiąc niewielką część swojego wynagrodzenia. Dorzucą się do tego pracodawcy i budżet państwa. Jest potrzeba wprowadzania w Polsce takiego dodatkowego systemu oszczędzania na emerytury?

Niewątpliwie warto odkładać na emeryturę. Jestem gorącym zwolennikiem dodatkowego oszczędzania na emeryturę. Dzięki dodatkowemu oszczędzaniu w ramach PPK nasze emerytury będą wyższe. Obawiam się jednak, że udział Polaków w tym programie nie będzie wysoki. To dlatego, że nasz powszechny system emerytalny…

…czyli ZUS?

Tak ZUS, ma nam zapewniać świadczenie na poziomie wyższym niż minimalny. Możemy się spodziewać z niego 2000-3000 zł emerytury. To nie jest dużo, ale z reguły da się za to przeżyć. Gdyby powszechny system dawał świadczenie na poziomie minimum socjalnego, powiedzmy 600 zł, za które nie da się przeżyć, to skłonność do dodatkowego oszczędzania byłaby wyższa.

Druga sprawa to wysokość składek na ubezpieczenia społeczne. Pochłaniają one 1/4 wynagrodzenia netto pracownika. To dużo. Zwłaszcza dla młodych, którzy mają na utrzymaniu dzieci, muszą płacić za wynajęcie mieszkania lub spłacać kredyt. Ich po prostu nie będzie stać na dodatkowe odkładanie pieniędzy na emerytury. Oni wydają każdą złotówkę na życie.

Rząd twierdzi coś innego. Przekonuje, że PPK to program dla wszystkich. Przede wszystkim właśnie dla osób z niskimi zarobkami.

To nieprawda. Przy tak wysokich składkach na ubezpieczenia społeczne, jakie dziś mamy skłonność do dodatkowego oszczędzania nie jest wielka. Zwłaszcza wśród osób, których zarobki nie są wysokie. Powtarzam, takie osoby po prostu nie mają z czego dodatkowo odkładać. Całą pensję przeznaczają na opłaty i konsumpcję. Ale jest oczywiście grupa osób, dla których ten program może być atrakcyjny. W PPK odkładać mogą przede wszystkim osoby o wysokich dochodach. Nasz system skonstruowany jest tak, że składki na ZUS odprowadza się tylko do pewnego poziomu dochodów. Od tego co powyżej już nie. To dobre rozwiązanie, które niweluje rozpiętość emerytur z ZUS. Nie ma dzięki niemu kominów emerytalnych. Ale to oznacza też, że osoby z wysokimi dochodami mają pieniądze, które mogą przeznaczyć na dodatkowe oszczędzanie na emerytury. Na przykład w PPK. System ten może być też atrakcyjny dla rolników. Składki, które odprowadzają oni do Kasy Rolniczego Ubezpieczenia Społecznego, są siedem razy niższe od tych, które płacą rzemieślnicy i pozostali przedsiębiorcy. Emerytury z KRUS są niższe niż te z ZUS, ale tylko o połowę. Dokładają do nich inni pracownicy. To wszystko sprawia jednak, że taki system dodatkowego oszczędzania na emerytury jak PPK, mógłby być atrakcyjny dla rolników. Są wreszcie osoby zatrudnione na umowach zlecenia lub o dzieło. I tu składki są niskie, albo nie ma ich wcale, więc przydałoby się dodatkowe oszczędzanie na emerytury.

Stosunkowo mało pieniędzy w ZUS odkładają przedsiębiorcy. 99 proc. z nich płaci składki minimalne. Tyle, że oni mogą powiedzieć, iż inwestują w firmy. I to te firmy mają być dla nich zabezpieczeniem na starość. Dla nich więc oszczędzanie w systemie takim jak PPK nie musi być atrakcyjne.

Nie podoba się panu obecny system emerytalny?

Ależ skąd. Jestem zwolennikiem obecnego systemu. Składki są dość wysokie, jeśli je jednak płacimy i nie uciekamy na emeryturę przedwcześnie, w zamian otrzymujemy podstawowe zabezpieczenie emerytalne. Średnia emerytura stanowi połowę średniego wynagrodzenia. Nie są to duże pieniądze, dlatego jeśli ktoś może, powinien myśleć o dodatkowym zabezpieczeniu na starość. Państwo nie ma obowiązku zapewnienia nam luksusowego życia na emeryturze.

Jedyne co bym zmienił w obecnej chwili, to podniósłbym wiek emerytalny kobiet do 65 lat. Żeby był równy z wiekiem emerytalnym mężczyzn. Żeby emerytury kobiet nie odstawały tak bardzo od emerytur mężczyzn.

Rząd twierdzi, że PPK będą korzystne dla gospodarki.

Zgadzam się. Jesteśmy ciągle krajem nastawionym na konsumpcję. To nie tylko potrzeba wyrównywania poziomu życia w stosunku do krajów zachodu po okresie PRL. Historia nas po prostu nauczyła, że nie myślimy o przyszłości, żyjemy teraźniejszością. Jesteśmy znacznie mniej oszczędni niż na przykład Czesi. Tymczasem dzięki PPK do firm trafi długoterminowy kapitał, którego dziś bardzo brakuje, a który jest gospodarce bardzo potrzebny. Ów długoterminowy kapitał ułatwi firmom realizację inwestycji. Wzrośnie produktywność. W górę pójdą płace. A pochodną płac są emerytury. Pośrednio więc PPK napędzi też wzrost emerytur z ZUS.

Rząd zdecydował, że do PPK z automatu zostaną zapisani wszyscy pracownicy. Niektórzy postrzegają to jako lekki przymus.

Każdy będzie miał możliwość rezygnacji z PPK, automatyczny zapis jest więc w porządku. Ma sprzyjać upowszechnieniu tego systemu. Chodzi tu też o to, żebyśmy dodatkowe odkładanie na emeryturę zaczynali jak najwcześniej. Problem w tym, że w wieku 20-30 lat w ogóle się o emeryturze nie myśli. Dopiero po tym jak odchowamy dzieci, jakoś unormujemy swoją sytuację mieszkaniową, ustabilizujemy sytuację materialną, czyli z reguły po 40 roku życia, zaczynamy myśleć o tym co będzie, gdy skończymy pracować. To późno. A przecież w oszczędzaniu czas ma kluczową rolę. Jest coś takiego jak procent składany. Jeśli oszczędzamy 100 zł miesięcznie przez 40 lat, to te pieniądze pracują znacznie dłużej niż, gdy oszczędzamy 400 zł przez 10 lat poprzedzających emeryturę. I mają szansę zarobić dla nas dodatkowo znacznie więcej. Co ważne, gdy odkładamy i inwestujemy samodzielnie, rezultaty z reguły są gorsze, niż gdy oszczędzamy wspólnie, a pieniądze oddajemy do zarządzania fachowcom. Tak będzie w PPK.

Czy PPK mają szansę stać się systemem powszechnym? Rząd liczy, że do systemu wejdzie co najmniej 75 proc. pracowników, czyli 8,5 mln osób. To realne? Po tym co stało się z OFE?

Oczywiście dobrze byłoby, gdyby PPK stało się systemem powszechnym. Żeby było tak popularne jak systemy dodatkowego oszczędzania na emerytury w Nowej Zelandii czy Wielkiej Brytanii, na których się wzorujemy. Musimy jednak pamiętać, że oni są bogatsi. Stać ich na oszczędzanie. Uważam, że gdyby u nas do PPK weszło na początku 30 proc. pracowników, to już gra byłaby warta świeczki. W Nowej Zelandii i Wielkiej Brytanii wraz z upływem czasu rosła popularność ich systemów dodatkowego oszczędzania na emerytury. Myślę, że podobnie może być u nas. W perspektywie 10 lat możemy osiągnąć 50-proc. wskaźnik uczestnictwa. Ludzie mogą się powolutku do tego systemu przekonywać. Pod warunkiem jednak, że znów nie stanie się coś, co podkopie ich zaufanie do oszczędzania na emerytury. Jeśli mamy w PPK odkładać pieniądze przez 40 lat musimy mieć olbrzymie zaufanie do państwa. I państwo nie powinno go podkopywać.

Rząd chce zachęcić Polaków do dodatkowego oszczędzania na emeryturę. Jego projekt ustawy o Pracowniczych Planach Kapitałowych poparł parlament i podpisał prezydent. Ustawa o PPK została opublikowana w Dzienniku Ustaw. Za pół roku program ruszy. Do PPK zostaną zapisani wszyscy pracownicy. Jeśli się z nich nie wypiszą, będą tam odkładać co miesiąc niewielką część swojego wynagrodzenia. Dorzucą się do tego pracodawcy i budżet państwa. Jest potrzeba wprowadzania w Polsce takiego dodatkowego systemu oszczędzania na emerytury?

Pozostało 93% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację