Szefowa MSW Litwy: Polska mniejszość nie jest prześladowana

- Polacy na Litwie są lojalni, nawet są, słusznie, postrzegani jako kochający Litwę bardziej niż inni - mówi Rita Tamašuniene w pierwszym wywiadzie prasowym udzielonym po objęciu stanowiska ministra spraw wewnętrznych.

Aktualizacja: 23.08.2019 06:29 Publikacja: 22.08.2019 18:28

Szefowa MSW Litwy: Polska mniejszość nie jest prześladowana

Foto: Forum

Od wtorku kieruje pani MSW, kluczowym resortem. Jest pani nie tylko jednym z najważniejszych polityków na Litwie, ale też zajmuje pani najwyższe stanowisko, jakie kiedykolwiek przypadło litewskim Polakom. Jak się pani czuje w takiej sytuacji?

Przede wszystkim odpowiedzialnie. Czekają mnie ogromne wyzwania. Ale i cieszę się, że moje posłowanie w Sejmie – jestem w nim drugą kadencję – pokazało, że Polak potrafi, Polak może. Czuję zaufanie ze strony najważniejszych osób w kraju, premiera i prezydenta. Polacy są na scenie politycznej zauważani, docenia się nas, że pracujemy dla dobra ojczyzny.

Nie tylko Polak potrafi. Także Polka. Jest pani jedyną kobietą w rządzie Sauliusa Skvernelisa, a przed rekonstrukcją nie było żadnej w jego gabinecie. Czy to znaczy, że na Litwie nie ma odpowiednich kandydatek, czy politycy mężczyźni nie dopuszczają kobiet, bo boją się konkurencji?

Nie jestem zwolenniczką parytetów i kwot dla kobiet i mężczyzn. Stanowisko powinna zajmować osoba postrzegana jako kompetentna, polityk, który umie odnaleźć się w konkretnym resorcie. Rzeczywiście wcześniej w rządzie kobiet nie było. Nasza partia przedstawiła czwórkę dobrych kandydatów, inni w pełni się nadawali. Uwzględniła jednak żądanie premiera, żeby jednym z dwóch ministrów z Akcji Wyborczej Polaków została kobieta. Zapadła decyzja Rady Naczelnej partii, że moje wykształcenie, moje doświadczenie, także w zarządzaniu samorządami i polityce regionalnej, jest w pełni odpowiednie, by objąć ten resort. I tak się stało. Myślę, że trzeba potraktować to w ten sposób: potrafią i mężczyźni, i kobiety. A kobiety coraz więcej.

Stojąc na czele MSW, będzie się pani zajmowała sprawami kluczowymi dla bezpieczeństwa i rozwoju Litwy. Polityką regionalną, dzieleniem dotacji unijnych, strażą graniczną, policją. Niektórym opozycjonistom, z partii konserwatywnej, nie podobało się, że takie dziedziny mają trafić w ręce polskiej partii. Nie wszyscy na Litwie są pewni lojalności Akcji Wyborczej Polaków?

Takie wypowiedzi to element kampanii wyborczej, za rok mamy wybory do parlamentu. Nie ma się co łudzić, że opozycja będzie chwalić. Będzie krytykować, zresztą krytyka jest potrzebna. Niewykluczone, że chce w ten sposób pozyskać elektorat nacjonalistyczny. Ale Polacy na Litwie są lojalni, nawet są, słusznie, postrzegani jako kochający Litwę bardziej niż inni.

Przeczytaj też: Wpływowa i piękna. Polka na czele MSW Litwy

W czasie wtorkowego posiedzenia Sejmu, na którym pani złożyła przysięgę, były głosy podważające lojalność?

Nie. Były pytania o to, jak planuję rozwiązać konkretne problemy. W mediach jest więcej emocji, ale im zależy na czytelnictwie i klikalności.

Nowym ministrem, łączności, został też poseł AWPL Jarosław Narkiewicz. Dwa ważne resorty w rękach Polaków to nie pasuje do wizerunku prześladowanej mniejszości, a czasem w Polsce tak się was postrzega.

Nie jest prześladowana, tak nie mówimy. Chodzi o problemy legislacyjne związane z prawami mniejszości, które są zapisane w traktacie litewsko-polskim o przyjaznych stosunkach i dobrosąsiedzkiej współpracy oraz w konwencji ramowej [Rady Europy], ratyfikowanej przez Litwę bez żadnych wyjątków. Bardzo pragniemy zachować swój polski system oświatowy, unikalny w skali świata. To zasługa naszych przodków i nauczycieli, że to szkolnictwo przetrwało. I nadal powinno bez przeszkód funkcjonować. Ono jest gwarantem, że mowa ojczysta, kultura, wiara, czyli filary, na których stoi tu polskość, zostaną zachowane w państwie litewskim.

Czy rząd, w którym teraz pani jest ministrem, zajmie się polskimi postulatami, dotyczącymi właśnie wspomnianej edukacji, a także pisowni nazwisk w języku polskim w paszportach czy dwujęzycznych tablic z nazwami ulic?

To wszystko jest na porządku dziennym.

To znaczy, że mimo że rząd ma bezpieczną większość w Sejmie, nie uda się znaleźć większości dla ustawy korzystnej dla polskiej mniejszości, na przykład w sprawie pisowni nazwisk?

To możliwe. Choć nawet wśród konserwatystów są tacy, co popierają oryginalną pisownię nazwisk, np. były premier Andrius Kubilius, inni zaś są tam przeciw. Trudno powiedzieć, czy wystarczy woli politycznej.

W Polsce pewnie nie dla wszystkich jest jasne, że na Litwie Polka może nosić litewskie nazwisko. Jak to wytłumaczyć?

Rodzina mojego męża pochodzi z rejonu szyrwinckiego, gdzie Polacy są trochę w innej sytuacji niż w rejonie wileńskim czy solecznickim. Nikt nie pytał rodziców męża, czy zapisać nazwisko po polsku. Na nagrobku jego dziadka jest nazwisko Tomaszun, z tego wyszło Tamašunas, a od tego nazwisko żony Tamašuniene.

W rodzinnej Mejszagole, miasteczku niedaleko Wilna, chodziła pani do litewskiej szkoły, a nie polskiej?

Różne zmiany zachodziły, rodzina była mieszana. Taki był wybór rodziców.

Nie była pani szykanowana w szkole z powodu narodowości?

To była szkoła wielojęzyczna. Dla wszystkich wystarczało miejsca pod jednym dachem. Stosunki między dziećmi były dosyć przyjazne.

Rita Tamašuniene - minister spraw wewnętrznych Litwy (od 20 sierpnia)

Posłanka Akcji Wyborczej Polaków na Litwie (AWPL), zasiada w Sejmie od 2012 roku. Z domu Sadowska.

Ma 45 lat, pochodzi z miasteczka Mejszagoła, jednego z ważniejszych ośrodków polskości na Wileńszczyźnie. Zaczynała jako nauczycielka, potem przeszła do pracy w samorządzie rejonu wileńskiego (bez miasta Wilna), gdzie tradycyjnie rządzi AWPL. Do objęcia urzędu ministra była szefową sejmowej frakcji AWPL. Towarzyszyła prezydentowi Gitanasowi Nausedzie podczas jego pierwszej zagranicznej wizyty (w Warszawie 16 lipca).

Od wtorku kieruje pani MSW, kluczowym resortem. Jest pani nie tylko jednym z najważniejszych polityków na Litwie, ale też zajmuje pani najwyższe stanowisko, jakie kiedykolwiek przypadło litewskim Polakom. Jak się pani czuje w takiej sytuacji?

Przede wszystkim odpowiedzialnie. Czekają mnie ogromne wyzwania. Ale i cieszę się, że moje posłowanie w Sejmie – jestem w nim drugą kadencję – pokazało, że Polak potrafi, Polak może. Czuję zaufanie ze strony najważniejszych osób w kraju, premiera i prezydenta. Polacy są na scenie politycznej zauważani, docenia się nas, że pracujemy dla dobra ojczyzny.

Pozostało 90% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Publicystyka
Jakub Wojakowicz: Spotify chciał wykazać, jak dużo płaci polskim twórcom. Osiągnął efekt przeciwny
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Publicystyka
Tomasz Krzyżak: Potrzeba nieustannej debaty nad samorządem
Publicystyka
Piotr Solarz: Studia MBA potrzebują rewolucji
Publicystyka
Estera Flieger: Adam Leszczyński w Instytucie Dmowskiego. Czyli tak samo, tylko na odwrót
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Publicystyka
Maciej Strzembosz: Kto wygrał, kto przegrał wybory samorządowe