Początek tygodnia przyniósł zmiany w zarządzie Jastrzębskiej Spółki Węglowej. W poniedziałek rada nadzorcza odwołała dwóch wiceprezesów: Artura Dyczko, który nadzorował sprawy techniczne i operacyjne, oraz Radosława Załozińskiego, który zajmował się finansami spółki. Z naszych informacji wynika, że na wprowadzenie zmian w zarządzie nalegała prezes JSW Barbara Piontek, która kieruje spółką od 1 marca tego roku.

Nowa prezes już na początku swojej kadencji weszła w konflikt ze związkami zawodowymi. – Obawiamy się, iż taki kapitan nie będzie w stanie przeprowadzić naszej firmy przez trudny okres – grzmi zakładowa Solidarność. Organizacje związkowe w reakcji na brak dialogu z zarządem zawiązały komitet protestacyjno-strajkowy i zażądały wydłużenia gwarancji zatrudnienia o kolejnych dziesięć lat. Załoga JSW otrzymała takie gwarancje w 2011 r. przy okazji debiutu spółki na giełdzie. JSW zatrudnia 22 tys. osób, a cała grupa – ponad 30 tys. pracowników. W odpowiedzi spółka stwierdziła, że zapowiedź strajku w kopalniach jest działaniem na szkodę JSW. – Wprowadzane zmiany i oszczędności są konieczne. Jednak dziś wypłaty i miejsca pracy są bezpieczne. Zarząd jest też gotowy dokonać wszelkich starań, aby zagwarantować załodze bezpieczeństwo pracy i płacy na kolejne lata – czytamy w oświadczeniu.

Protest związkowców jest o tyle dziwny, że przed tygodniem Piontek w liście do załogi zaznaczyła, że gwarancje zostaną wydłużone, choć nie wspomniała na jaki okres. Z drugiej strony pracownicy Polskiej Grupy Górniczej dostali od rządu gwarancje pracy aż do emerytury.

– Analitycy z obawą przyglądają się możliwości wydłużenia gwarancji pracowniczych w JSW. Wynagrodzenia to największy koszt w spółce i jeśli nie jest elastyczny, tzn. nie można go obniżyć w sytuacji kryzysowej, to jest to niekorzystne dla spółki – wyjaśnia Krystian Brymora, analityk DM BDM.