Gronkiewicz-Waltz w zeszłym tygodniu, po zabójstwie prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza mówiła o groźbach, wysyłanych pod jej adresem w mediach społecznościowych. W rozmowie z telewizją WP mówiła też o incydencie na uczelni, na której wykłada, dodając, że napisze do ministra Brudzińskiego z prośbą o przyznanie jej tymczasowej ochrony. - Liczę, że państwo stanie na wysokości zadania. 25 lat Polsce służyłam. Myślę, że mam do tego prawo, żeby na jakiś czas dać mi ochronę - zauważyła.

W poniedziałek MSWiA poinformowało Wirtualną Polskę, że "minister Joachim Brudziński po otrzymaniu korespondencji osobiście rozmawiał z Hanną Gronkiewicz-Waltz, byłą prezydent Warszawy o kwestiach poruszonych w liście".

"Ze względu na charakter sprawy nie będziemy informować o szczegółach dotyczących tej rozmowy" - zaznaczono. Według nieoficjalnych informacji, policjanci mają częściej patrolować okolice domu Gronkiewicz-Waltz oraz okolice Wydziału Prawa i Administracji na Kampusie Głównym Uniwersytetu Warszawskiego.

Była prezydent ma też zgłaszać funkcjonariuszom "każdy przypadek będący oznaką zagrożenia" - informuje WP. Do tej pory takich zgłoszeń nie było. - Nie słyszałem, żeby taka informacja do nas dotarła. Ale gdyby nawet do nas dotarła, to nie informujemy o przyznanej ochronie. Informacje dotyczące ewentualnego zagrożenia i objęciu ochroną osób nie są informacjami publicznymi. Na ten temat może wypowiadać się jedynie osoba zainteresowana - powiedział w rozmowie z portalem Mariusz Mrozek z Komendy Stołecznej Policji.