Jak mówi naszej gazecie Le Pen, te sankcje były całkowicie nieuzasadnione, bo „na Ukrainie dokonano zamachu stanu, który obalił konstytucję. Z tego skorzystali mieszkańcy Krymu, którzy uważali się za Rosjan i chcieli być przyłączeni do Rosji, od kiedy rosyjski przywódca przekazał ich Ukrainie (chodzi o decyzję Nikity Chruszczowa z 1954 r.). Referendum zostało przeprowadzone w warunkach, których nikt nie podważa zarówno co do frekwencji, jak i wyników. Natomiast na czele Ukrainy stoi dziś człowiek, którego moralność jest przynajmniej wątpliwa i mimo to tyle stolic europejskich przypisuje mu talenty. A przecież on rządzi przy wsparciu nazistów. Nazistów! Tylko że znowu wszyscy zamykają na to oczy. Pan Macron widzi nazistów na Polach Elizejskich, choć ich tam nie ma, za to nazistów na Ukrainie nie widzi” – dodaje Le Pen, choć wśród założycieli jej ugrupowania było wielu funkcjonariuszy z państwa Vichy kolaborującego z Hitlerem. – Teraz przywódca Ukrainy jest w bardzo trudnej sytuacji przed wyborami, przez co stara się doprowadzić do zamętu wzmagając napięcie z Rosją. Wszystko to było całkowicie przewidywalne. Nie tylko więc nie obawiam się Władimira Putina, ale byłoby w naszym strategicznym interesie wzmocnić więzi, które łączą Europę z Rosją. Za zaniechanie tego zapłacimy bardzo drogo. Bo Rosja z powodu takiego podejścia Unii zwróciła się ku Chinom i będziemy świadkami narodzin rosyjsko-chińskiego aliansu, potęgi, której trudno będzie się oprzeć – ostrzega Le Pen.
ZN od dawna współpracuje z Jedną Rosją Putina, ale podobnie jest z Wolnościową Partią Austrii (FPÖ), która desygnowała na szefową MSZ Austrii Karin Kneissl. Dziś minister, która latem tańczyła na swoim weselu z Putinem, przewodzi Radzie ds. Ogólnych UE, do której należy wypracowanie reakcji na blokadę Cieśniny Kerczeńskiej, bo to okres przewodnictwa Austrii w Unii. Nie jest więc zaskakujące, że na razie Kneissl poprzestaje na ogólnikach i winą za kryzys obciąża obie strony. – Wszystko zależy od faktów i dalszego zachowania obu przeciwników – oświadczyła pytana o zaostrzenie sankcji.
Już w październiku w Moskwie wicepremier Włoch i najbardziej wpływowy polityk kraju Matteo Salvini zapowiedział, że Włochy sprzeciwią się zaostrzeniu unijnych restrykcji wobec Kremla. – To jest jakieś szaleństwo. Unia chce ukarać Moskwę za rzekome pogwałcenie interesów Ukrainy przez Rosję, a nie podejmuje żadnych działań przeciw Turcji, mimo że północny Cypr jest okupowany od 1974 r. – dodał.
W lipcu ukraińskie MSZ zażądało wyjaśnień od ambasadora Włoch po tym, gdy Salvini, którego ugrupowanie – Liga – także zawarło porozumienie o współpracy z Jedną Rosją, uznał, iż okupacja Krymu jest legalna, a rewolucja godności na Ukrainie w roku 2014 była „fałszerstwem”.
W tym tygodniu przeciw zaostrzeniu sankcji wobec Rosji wypowiedziały się także prawosławne kraje Unii: Grecja, Cypr i Bułgaria. Moskwa tradycyjnie ma z nimi silne więzy. W tej sytuacji zwolennicy twardej linii wobec Moskwy znaleźli się w absolutnej mniejszości: po brexicie spośród dużych krajów Unii już tylko Polska będzie w tym gronie.
Francja i Niemcy bez trudu narzuciły więc swoją linię „rozładowania napięcia” w starciu Rosji z Ukrainą. – Konieczny jest rzeczowy dialog obu stron, bo nie ma tu wosjkowego rozwiązania – powiedziala kanclerz Merkel.