UE: Le Pen nigdy nie zdradzi Putina

Nie będzie ostrej reakcji Zachodu na blokadę Morza Azowskiego. Zadbają o to przyjaciele Rosji ze skrajnej prawicy.

Aktualizacja: 30.11.2018 22:08 Publikacja: 29.11.2018 23:01

UE: Le Pen nigdy nie zdradzi Putina

Foto: AFP

W czwartek w dramatycznym wywiadzie dla „Bilda” prezydent Ukrainy wezwał kraje NATO do konkretnego wsparcia dla Kijowa. Jego zdaniem sojusz powinien wysłać okręty przez kontrolowaną przez Rosjan Cieśninę Kerczeńską na Morze Azowskie, aby „wesprzeć Ukrainę” i „zapewnić bezpieczeństwo”.

Ale od niedzieli, kiedy Rosjanie zaatakowali trzy ukraińskie okręty płynące z Odessy do Mariupola, NATO poprzestaje na słowach, w których zapewnia o „pełnym wsparciu” dla Ukrainy. Podobnie w Unii po trzech dniach negocjacji nie udało się uzgodnić zaostrzenia sankcji, choć naciskały na to Wielka Brytania, Polska i kraje bałtyckie.

Bo też w dzisiejszej Europie prezydent Władimir Putin może liczyć na wsparcie wielu sił politycznych, które – nawet jeśli często pozostają w opozycji – mają wpływ na opinię publiczną.

„Rzeczpospolita” spytała liderkę przodującego dziś w sondażach we Francji Zjednoczenia Narodowego (ZN, dawny Front Narodowy), czy po ostatniej konfrontacji należy obawiać się Moskwy.

– A dlaczego miałabym się bać Rosji Putina? – odpowiedziała zaskoczona Marine Le Pen. – Trzeba myśleć w kategoriach suwerennych narodów, które mają własną politykę zagraniczną. Putin nigdy zaś nie odnosił się wrogo do Francji, nigdy nie działał na naszą gospodarczą szkodę, do czego posunęła się Unia, wprowadzając sankcje wobec Rosji.

Jak mówi naszej gazecie Le Pen, te sankcje były całkowicie nieuzasadnione, bo „na Ukrainie dokonano zamachu stanu, który obalił konstytucję. Z tego skorzystali mieszkańcy Krymu, którzy uważali się za Rosjan i chcieli być przyłączeni do Rosji, od kiedy rosyjski przywódca przekazał ich Ukrainie (chodzi o decyzję Nikity Chruszczowa z 1954 r.). Referendum zostało przeprowadzone w warunkach, których nikt nie podważa zarówno co do frekwencji, jak i wyników. Natomiast na czele Ukrainy stoi dziś człowiek, którego moralność jest przynajmniej wątpliwa i mimo to tyle stolic europejskich przypisuje mu talenty. A przecież on rządzi przy wsparciu nazistów. Nazistów! Tylko że znowu wszyscy zamykają na to oczy. Pan Macron widzi nazistów na Polach Elizejskich, choć ich tam nie ma, za to nazistów na Ukrainie nie widzi” – dodaje Le Pen, choć wśród założycieli jej ugrupowania było wielu funkcjonariuszy z państwa Vichy kolaborującego z Hitlerem. – Teraz przywódca Ukrainy jest w bardzo trudnej sytuacji przed wyborami, przez co stara się doprowadzić do zamętu wzmagając napięcie z Rosją. Wszystko to było całkowicie przewidywalne. Nie tylko więc nie obawiam się Władimira Putina, ale byłoby w naszym strategicznym interesie wzmocnić więzi, które łączą Europę z Rosją. Za zaniechanie tego zapłacimy bardzo drogo. Bo Rosja z powodu takiego podejścia Unii zwróciła się ku Chinom i będziemy świadkami narodzin rosyjsko-chińskiego aliansu, potęgi, której trudno będzie się oprzeć – ostrzega Le Pen.

ZN od dawna współpracuje z Jedną Rosją Putina, ale podobnie jest z Wolnościową Partią Austrii (FPÖ), która desygnowała na szefową MSZ Austrii Karin Kneissl. Dziś minister, która latem tańczyła na swoim weselu z Putinem, przewodzi Radzie ds. Ogólnych UE, do której należy wypracowanie reakcji na blokadę Cieśniny Kerczeńskiej, bo to okres przewodnictwa Austrii w Unii. Nie jest więc zaskakujące, że na razie Kneissl poprzestaje na ogólnikach i winą za kryzys obciąża obie strony. – Wszystko zależy od faktów i dalszego zachowania obu przeciwników – oświadczyła pytana o zaostrzenie sankcji.

Już w październiku w Moskwie wicepremier Włoch i najbardziej wpływowy polityk kraju Matteo Salvini zapowiedział, że Włochy sprzeciwią się zaostrzeniu unijnych restrykcji wobec Kremla. – To jest jakieś szaleństwo. Unia chce ukarać Moskwę za rzekome pogwałcenie interesów Ukrainy przez Rosję, a nie podejmuje żadnych działań przeciw Turcji, mimo że północny Cypr jest okupowany od 1974 r. – dodał.

W lipcu ukraińskie MSZ zażądało wyjaśnień od ambasadora Włoch po tym, gdy Salvini, którego ugrupowanie – Liga – także zawarło porozumienie o współpracy z Jedną Rosją, uznał, iż okupacja Krymu jest legalna, a rewolucja godności na Ukrainie w roku 2014 była „fałszerstwem”.

W tym tygodniu przeciw zaostrzeniu sankcji wobec Rosji wypowiedziały się także prawosławne kraje Unii: Grecja, Cypr i Bułgaria. Moskwa tradycyjnie ma z nimi silne więzy. W tej sytuacji zwolennicy twardej linii wobec Moskwy znaleźli się w absolutnej mniejszości: po brexicie spośród dużych krajów Unii już tylko Polska będzie w tym gronie.

Francja i Niemcy bez trudu narzuciły więc swoją linię „rozładowania napięcia” w starciu Rosji z Ukrainą. – Konieczny jest rzeczowy dialog obu stron, bo nie ma tu wosjkowego rozwiązania – powiedziala kanclerz Merkel.

W czwartek w dramatycznym wywiadzie dla „Bilda” prezydent Ukrainy wezwał kraje NATO do konkretnego wsparcia dla Kijowa. Jego zdaniem sojusz powinien wysłać okręty przez kontrolowaną przez Rosjan Cieśninę Kerczeńską na Morze Azowskie, aby „wesprzeć Ukrainę” i „zapewnić bezpieczeństwo”.

Ale od niedzieli, kiedy Rosjanie zaatakowali trzy ukraińskie okręty płynące z Odessy do Mariupola, NATO poprzestaje na słowach, w których zapewnia o „pełnym wsparciu” dla Ukrainy. Podobnie w Unii po trzech dniach negocjacji nie udało się uzgodnić zaostrzenia sankcji, choć naciskały na to Wielka Brytania, Polska i kraje bałtyckie.

Pozostało 87% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 793
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 792
Świat
Akcja ratunkowa na wybrzeżu Australii. 160 grindwali wyrzuconych na brzeg
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 791
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 790