Spór o zadośćuczynienie za tatuaż - wyrok Sądu Okręgowego

7 tys. zł zadośćuczynienia za ból związany z wydłużonym gojeniem skóry i drwiny znajomych z wyglądu rysunku na ciele zażądał Krzysztof W. od tatuażysty, któremu zlecił wykonanie wizerunku smoka.

Publikacja: 14.07.2019 10:55

Spór o zadośćuczynienie za tatuaż - wyrok Sądu Okręgowego

Foto: Adobe Stock

Smok miał być dopasowany do istniejącego już tatuażu przedstawiającego kobietę z mieczem. Krzysztof W. szukał kogoś, kto zrobi tatuaż taniej niż profesjonalne salony, ale ma odpowiednie umiejętności i doświadczenie. W internecie natrafił na ofertę Łukasza P. Spotkał się z nim kilka razy, obejrzał fotografie wykonanych przez niego tatuaży i uznał, że ma do czynienia z profesjonalistą. Za wykonanie wizerunku smoka według dostarczonego wzoru miał zapłacić 800 zł.

Szpony w złym miejscu

Sesje odbyły się w mieszkaniu Łukasza P., w którym jedno z pomieszczeń było przystosowane do tego rodzaju usług. Efekt całodziennych prac został przez powoda zaakceptowany. Zapłacił 500 zł z umówionej ceny. Kolejna sesja trwała 10 godzin. Po niej Krzysztof W. także nie zgłaszał zastrzeżeń co do wykonanego tatuażu. Zapłacił resztę ceny. Łukasz P. poinformował go jak należy pielęgnować skórę, na której wykonano tatuaż tj. po kilku godzinach zdjąć folię i przemyć ciepłą wodą z mydłem, następnie smarować maścią do gojenia ran oraz do nawilżania.

Czytaj też:

Ile kosztuje oszpecenie twarzy w salonie piękności

Zapłaci za wulgarny napis na cudzym pośladku

Tatuaże – moda, ból i rytuał

Po kilku dniach Krzysztof W. zadzwonił do Łukasza P. z informacją, że tatuaż się nie goi, a poza tym nie jest zadowolony z efektu. Tylko głowa smoka jest zgoda z oryginałem, inne elementy odbiegają od pierwowzoru. Umiejscowienie tatuażu znacząco dobiega od wcześniej ustalonego – nowy częściowo pokrył wizerunek kobiety mieczem, niszcząc tym samym wcześniejsze dzieło, zaś niewłaściwe rozmieszczenie szponów uniemożliwiło dokończenie rysunku zgodnie z koncepcją Krzysztofa W. Tatuażysta zaproponował, że może poprawić tatuaż, polecił też profesjonalne studio, które ewentualnie mogło wykonać tzw. cover tatuażu, czyli zakrycie go innym.

Łukasz P. wezwał Krzysztofa W. do zapłaty odszkodowania i zadośćuczynienia. Spór trafił do sądu.

Tatuażysta nie zgodził się z zarzutami klienta. Twierdził, że zgodnie z ustaleniami smok miał częściowo łączyć się z wizerunkiem kobiety z mieczem. Nie mogło więc być mowy o zniszczeniu dzieła. Odnosząc się do twierdzeń powoda, że sposób wykonywania tatuażu i użyty sprzęt (P. kupował używane maszynki do tatuowania) doprowadziły do dotkliwego poranienia klienta, pozwany wyjaśnił, że proces wykonywania trwałej ozdoby jaką jest tatuaż, wymaga szeregu nakłuwań wybranego fragmentu ciała w celu wprowadzenia pigmentu pod skórę, co wiąże się również z poranieniem. Jest to normalne następstwo procesu tatuowania. Powód jako osoba już wcześniej tatuowana powinien był wiedzieć o skutkach lub przynajmniej spodziewać się ich i godzić na ich wystąpienie.

Najpierw zawsze ból i rany

Sąd I instancji uznał, że strony łączyła umowa o dzieło. Powołując się na art. 638 § 1 kodeksu cywilnego wskazał, że jeżeli przyjmujący zamówienie wykonuje dzieło w sposób wadliwy albo sprzeczny z umową, zamawiający może wezwać go do zmiany sposobu wykonania i wyznaczyć mu w tym celu odpowiedni termin. Po bezskutecznym upływie tego terminu zamawiający może od umowy odstąpić albo powierzyć poprawienie lub dalsze wykonanie dzieła innej osobie na koszt i niebezpieczeństwo przyjmującego zamówienie.

Czy w tym przypadku umowa o dzieło została prawidłowo wykonana? Zdaniem Sądu materiał dowodowy nie pozwalał na przyjęcie, że dzieło zostało wykonane w sposób wadliwy. Powód nie wykazał, że zgłaszał zastrzeżenia, nie poprawiał także tatuażu u innego tatuażysty na koszt pozwanego.

Jednak pozwany sam przyznał, że prawdopodobnie użył zbyt jasnego koloru pigmentu, dlatego tatuaż wyszedł zbyt jasny - na tym polegał jego błąd przy wykonaniu tatuażu. W ocenie Sądu takie oświadczenia należało traktować jako uznanie powództwa, a sąd jest nim związany. Dlatego zasądził na rzecz Krzysztofa W. 800 zł, czyli równowartość wynagrodzenia zapłaconego za tatuaż.

Odnosząc się natomiast do zasadności dochodzonego przez powoda zadośćuczynienia Sąd wskazał, że Krzysztof W. nie wykazał, iż doznał jakichkolwiek cierpień fizycznych czy psychicznych związanych z wykonaniem tatuażu przez Łukasza P., innych niż normalny ból w trakcie nakłuwania skóry specjalną igłą. Proces gojenia się ran jest zaś w każdym przypadku inny i zależy od wielu czynników. Może go komplikować nieprawidłowe przemywanie rany, nieużywanie specjalnych maści, spożywanie alkoholu, a nawet nieprawidłowa dieta. W ocenie Sądu I instancji maszynki do wykonania tatuażu używane przez pozwanego, chociażby zakupione w niższej cenie, nie odbiegały standardem, cechami od używanych w profesjonalnych salonach.

Także dochodzone przez powoda odszkodowanie w wysokości 1800 zł na wykonanie zabiegu przykrycia tatuażu było w ocenie sądu bezzasadne. Powód nie wykazał bowiem, by tatuaż został uznany za błędnie wykonany. Co więcej - nie zgłaszał pozwanemu w czasie wykonywania, iż praca odbiega od ustaleń. Poza tym w ogóle nie wykazał, że kwota tzw. "coveru" wynosiłaby 1800 zł.

Tylko dążył do ugody

Apelację od wyroku wniosły obie strony. Krzysztof W. zarzucił m.in., że Sąd I instancji w oderwaniu od doświadczenia życiowego ocenił materiał dowodowy i uznał, że powód nie zgłaszał zastrzeżeń co do wykonanego tatuażu, podczas gdy powód zrobił to po zakończeniu drugiej sesji, a strony ustaliły trzeci termin tatuowania na wykonanie poprawek. Twierdził też, że nie uzyskał szczegółowej informacji na temat pielęgnacji skóry w miejscu wykonania tatuażu, doznał cierpień fizycznych podczas wydłużonego procesu gojenia się rany, a wygląd rysunku na ciele powoda stanowi obiekt drwin jego przyjaciół i rodziny co wpływa negatywnie na jego samopoczucie psychiczne.

Łukasz P. nieprawidłowości rozstrzygnięcia Sądu I instancji upatrywał przede wszystkim w przyjęciu przez ten sąd, iż uznał powództwo. Twierdził, że w toku rozprawy na wyraźne pytanie Sądu o możliwość zawarcia ugody wystąpił z propozycją zwrotu kwoty za usługę z powodu użycia zbyt jasnego pigmentu. Jednak nie było to uznanie swojej odpowiedzialności względem powoda.

Sąd Okręgowy w Olsztynie stwierdził, że apelacja powoda nie zasługuje na uwzględnienie, a apelacja pozwanego - częściowo tak, właśnie w kwestii uznania powództwa.

- Konsekwencją uznania powództwa jest konieczność uwzględnienia przez sąd powództwa w zakresie, w jakim pozwany uznał powództwo bez potrzeby przeprowadzania w tym zakresie postępowania dowodowego. Niemniej jednak aby móc dokonać oceny, że strona procesu dokonała uznania powództwa koniecznym jest złożenia oświadczenia, które musi mieć stanowczy charakter. Oświadczenia pozwanego tak ocenić nie można. Z okoliczności sprawy jednoznacznie wynika, że było ono wyrazem dążenia do ugody, nie zaś faktycznym uznaniem zasadności dochodzonej przez powoda kwoty - stwierdził Sąd Okręgowy i zmienił wyrok Sądu Rejonowego w ten sposób, że powództwo Łukasza P. oddalił.

Sygn. akt IX Ca 709/18

Smok miał być dopasowany do istniejącego już tatuażu przedstawiającego kobietę z mieczem. Krzysztof W. szukał kogoś, kto zrobi tatuaż taniej niż profesjonalne salony, ale ma odpowiednie umiejętności i doświadczenie. W internecie natrafił na ofertę Łukasza P. Spotkał się z nim kilka razy, obejrzał fotografie wykonanych przez niego tatuaży i uznał, że ma do czynienia z profesjonalistą. Za wykonanie wizerunku smoka według dostarczonego wzoru miał zapłacić 800 zł.

Szpony w złym miejscu

Pozostało 93% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Nieruchomości
Trybunał: nabyli działkę bez zgody ministra, umowa nieważna
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Praca, Emerytury i renty
Czy każdy górnik może mieć górniczą emeryturę? Ważny wyrok SN
Prawo karne
Kłopoty żony Macieja Wąsika. "To represje"
Sądy i trybunały
Czy frankowicze doczekają się uchwały Sądu Najwyższego?
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Sądy i trybunały
Łukasz Piebiak wraca do sądu. Afera hejterska nadal nierozliczona