Imigranci destabilizują południe Europy

Nowa fala wychodźców dociera do Włoch i Hiszpanii. Jeśli nie zostanie powstrzymana, twarda prawica może przejąć władzę w Rzymie i Madrycie.

Publikacja: 23.05.2021 18:41

Emigranci z Maroka próbują dostać się do hiszpańskiej Ceuty

Emigranci z Maroka próbują dostać się do hiszpańskiej Ceuty

Foto: AFP, FADEL SENNA

Matteo Salvini nie potrafi już dłużej usiedzieć spokojnie. „Kiedy miliony Włochów żyją w biedzie, nie możemy przychodzić z pomocą tysiącom nielegalnych migrantów" – napisał kilka dni temu na Facebooku.

Formalnie lidera Ligi obowiązuje lojalność wobec Mario Draghiego, który głosami m.in. jego ugrupowania został w lutym powołany na premiera Włoch. Ale to poparcie kosztuje Salviniego coraz więcej. Liga, która jeszcze w 2019 r. miała w sondażach 37 proc. poparcia, dziś może liczyć co najwyżej na 22 proc.

Draghi ma czas policzony

Utracony elektorat przechodzi przede wszystkim do jeszcze bardziej radykalnego ugrupowania na prawicy Bracia Włosi (BI), którego korzenie sięgają faszystowskich środowisk Benita Mussoliniego. Przewodnicząca partii Giorgia Meloni w ciągu dwóch lat zwiększyła wpływy wśród Włochów z 5 do 18 proc. I za chwilę może okazać się główną rozgrywającą na prawicy. Tak się dzieje, bo jako jedyna wśród liczących się polityków odmówiła poparcia dla Draghiego, byłego prezesa Europejskiego Banku Centralnego (EBC). Zaś podejrzliwość wobec finansjery i Brukseli, m.in. z powodu marazmu gospodarczego kraju i pozostawienia go na lodzie w czasie kryzysów migracyjnych z minionych lat, wciąż pozostaje żywa.

– Salvini musiał poprzeć Draghiego, bo zbyt duże wpływy ma w jego ugrupowaniu biznes z północy Włoch, który liczy na wielkie (mowa o 200 mld euro) dotacje z Funduszu Odbudowy. Ale to kosztowało go poparcie biedniejszych wyborców. Nowa fala migracji wszystko to może jednak jeszcze odwrócić – tłumaczy „Rzeczpospolitej" Eleonora Poli z Instytutu Spraw Międzynarodowych (IAI) w Rzymie.

Tylko w maju na Lampeduzie wylądowało blisko 5 tys. imigrantów, głównie z Tunezji. Od początku roku to już 15 tys. osób, trzykrotnie więcej niż rok temu o tej porze. A sezon relatywnie łatwych przepraw przez spokojne morze dopiero się zaczyna. W klasycznej już od 2015 r. sekwencji komisarz ds. wewnętrznych Ylva Johansson zaapelowała do krajów UE o przejęcie części imigrantów. I natychmiast spotkała się z odmową, zaczynając od północnego sąsiada Włoch, Austrii.

Wszystko to woda na młyn dla Salviniego. Wielką karierę polityczną zrobił na strachu przed imigrantami, dzięki czemu Liga stała się największą w sondażach partią kraju, a jej lider w 2018 r. został wicepremierem. Rok później opuścił rząd, licząc na wcześniejsze wybory i premierostwo, ale niespodziewana konsolidacja lewicy temu zapobiegła.

Nowy kryzys na Lampeduzie może jednak okazać się dla niego nową szansą. Draghi, którego w Brukseli uważa się za zbawcę, zasadniczo spełnił najważniejsze zadanie: zapewnił Włochom unijną kroplówkę. 74-letni polityk sam jednak teraz myśli o przejęciu zasadniczo ceremonialnej funkcji prezydenta na początku przyszłego roku.

Sondaże dają koalicji Salviniego i Meloni, wspartej przez bardziej umiarkowaną Forza Italia Silvia Berlusconiego, łatwe zwycięstwo w razie wycofania poparcia Ligi dla Draghiego i wcześniejszych wyborów. To byłby początek ostrych konfliktów z Unią. Meloni chce m.in. wprowadzić blokadę morską przed emigracją i zakaz głoszenia islamu, uważa także, że prawo europejskie powinno ustępować przed krajowym.

Ludowcy razem z Vox

Ale w tym samym kierunku kryzys migracyjny pcha także Hiszpanię. W minionym tygodniu do Ceuty, hiszpańskiej eksklawy w Afryce Północnej otoczonej przez Maroko, przedostało się w ciągu 36 godzin 8 tys. marokańskich imigrantów, absolutny rekord. To był największy kryzys od zajęcia na chwilę w 2002 r. przez Rabat hiszpańskiej wysepki Perejil na zachód od Ceuty. Co prawda od tego czasu większość uciekinierów wróciła do Maroka (poza 1,5 tys. nieletnich, którzy są chronieni przez prawo międzynarodowe), ale kryzys migracyjny szybko nie opadnie.

Król Mohamed VI zdecydował się na „wypuszczenie" młodych Marokańczyków w odpowiedzi na przyjęcie przez Madryt na leczenie ciężko chorego na covid Brahima Ghalego, przywódcę dążącego do oderwania okupowanej przez Maroko Sahary Zachodniej Frontu Polisario. Marokański monarcha nadal liczy jednak, że idąc w ślady Donalda Trumpa, hiszpański premier Pedro Sanchez uzna sporne terytorium za własność Maroka.

– Mohamed VI, choć nigdy nie przyjechał z oficjalną wizytą do Hiszpanii, doskonale zna hiszpański i hiszpańską politykę. Wie, jak skutecznie może wykorzystać imigrację jako broń, aby wpłynąć na Madryt. Szczególnie że pozycja Sancheza jest słaba – tłumaczy „Rzeczpospolitej" Alberto Madrigal, niezależny madrycki politolog.

Lewicowa PSOE, ugrupowanie Sancheza, z 26 proc. poparcia niedawno oddała w sondażach pierwszeństwo Konserwatywnej Partii Ludowej (PP, 28 proc.). To ostatnie ugrupowanie za sprawą naśladującej metody Trumpa i sprzeciwiającej się restrykcjom covidowym Isabel Diaz Ayuso, wygrało wybory do autonomicznej wspólnoty Madrytu. Aby mieć tu większość, przyciągnęła ona na swoją stronę ugrupowanie twardej prawicy Vox, które czerpie z frankizmu.

– Z 17-proc. poparciem w sondażach Vox jest już trzecią siłą kraju, to precedens od upadku dyktatury. Migracja z Maroka jeszcze przyciągnie mu głosów. A Madryt daje wzór aliansu PP i Vox na poziomie krajowym w razie upadku mniejszościowego rządu Sancheza – mówi Madrigal.

Nowy hiszpański rząd w takim kształcie zmieniłby równowagę w Unii. 16 grudnia, dzień po szczycie UE, w którym rozmyto zależność wypłat z funduszy strukturalnych od przestrzegania praworządności, lider Vox Santiago Abascal mówił w Kortezach: „podziękujmy Węgrom i Polsce za to, że nikt w Brukseli nie będzie mógł wykorzystać tej tragedii sanitarnej i gospodarczej, aby narzucić swoją ideologię".

Matteo Salvini nie potrafi już dłużej usiedzieć spokojnie. „Kiedy miliony Włochów żyją w biedzie, nie możemy przychodzić z pomocą tysiącom nielegalnych migrantów" – napisał kilka dni temu na Facebooku.

Formalnie lidera Ligi obowiązuje lojalność wobec Mario Draghiego, który głosami m.in. jego ugrupowania został w lutym powołany na premiera Włoch. Ale to poparcie kosztuje Salviniego coraz więcej. Liga, która jeszcze w 2019 r. miała w sondażach 37 proc. poparcia, dziś może liczyć co najwyżej na 22 proc.

Pozostało 90% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Kraj
Śląskie samorządy poważnie wzięły się do walki ze smogiem
Kraj
Afera GetBack. Co wiemy po sześciu latach śledztwa?
śledztwo
Ofiar Pegasusa na razie nie ma. Prokuratura Krajowa dopiero ustala, czy i kto był inwigilowany
Kraj
Posłowie napiszą nową definicję drzewa. Wskazują na jeden brak w dotychczasowym znaczeniu
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Kraj
Zagramy z Walią w koszulkach z nieprawidłowym godłem. Orła wzięto z Wikipedii