Na materiałach wideo, publikowanych przez zachodnie media, można zobaczyć, jak dziesiątki ludzi - w tym kobiety i dzieci - biegną w kierunku ogrodzenia, które oddziela dwa kraje w pobliżu miasta Tijuana. Szturmujący granicę zostali odparci m.in. przy pomocy gazu łzawiącego, użytego przez amerykańskich pograniczników.

MSW Meksyku poinformowało, że wszyscy ci, którzy zostali zidentyfikowani jako próbujący nielegalnie przekroczyć granicę, natychmiast zostaną deportowani do krajów pochodzenia. W oświadczeniu dodano, że działania migrantów, "dalekie od realizacji ich celów", naruszyły ramy prawne dotyczące legalnej migracji i mogły doprowadzić do "poważnego incydentu".

Wysokie napięcie w Tijuanie utrzymuje się od początku miesiąca, po przybyciu tysięcy imigrantów z Ameryki Środkowej. Przebyli oni w drodze do USA nawet 4 tys. kilometrów. Twierdzą, że uciekają przed prześladowaniami, biedą i przemocą w swoich ojczystych krajach - Hondurasie, Gwatemali i Salwadorze.

Teraz czeka ich długie oczekiwanie, dopóki ich wnioski o azyl nie zostaną zaakceptowane przez Stany Zjednoczone. Prezydent Donald Trump zapowiedział, że zatrzyma każdego migranta po meksykańskiej stronie granicy, dopóki sądy nie zdecydują w każdej konkretnej sprawie. To może potrwać miesiące.

W obliczu rosnącej desperacji, w niedzielę grupa około 500 migrantów ruszyła w kierunku granicy, domagając się pozwolenia na jej przekroczenie. Według agencji AFP cześć z nich zdołała wspiąć się na pierwsze ogrodzenie. Dziennikarz AFP widział migrantów - w tym matki i dzieci - próbujących uchronić się przed gazem, rozpylanym w odpowiedzi przez służby graniczne USA.