Sąd: można żądać pieniędzy nawet za 130 dni najmu pojazdu zastępczego

Jeśli poszkodowany w kolizji samochodowej nie ma pieniędzy na naprawę auta, a postępowanie likwidacyjne przedłuża się z przyczyn leżących po stronie ubezpieczyciela, to ten ostatni musi ponieść pełne koszty wynajęcia pojazdu zastępczego.

Aktualizacja: 06.11.2017 11:23 Publikacja: 06.11.2017 09:45

Sąd: można żądać pieniędzy nawet za 130 dni najmu pojazdu zastępczego

Foto: Adobe Stock

Tak uznał Sąd Rejonowy w Zduńskiej Woli, a Sąd Okręgowy w Sieradzu potwierdził prawidłowość jego stanowiska w wyroku z 27 września 2017 r. (sygn. akt I Ca 340/17).

Zastępczy pilnie potrzebny

Chodziło o likwidację skutków kolizji, do której doszło 8 lutego 2015 r. z udziałem auta Barbary F. i samochodu z zagraniczną rejestracją i zagraniczną polisą OC. Kobieta od razu zgłosiła szkodę do polskiego przedstawiciela ubezpieczyciela sprawcy, tzw. korespondenta, którym jest zwykle któryś z polskich zakładów ubezpieczeń. Następnego dnia wynajęła samochód zastępczy w firmie P. Za każdy dzień najmu miała płacić 135 zł. Jako matka samotnie wychowująca dzieci pilnie potrzebowała auta, a nie miała pieniędzy na zapłatę za naprawę, ani tym bardziej na zakup nowego pojazdu.

Ubezpieczyciel uznał, że szkoda jest całkowita i 19 czerwca 2015 r. wypłacił Barbarze F. odszkodowanie. Dopiero tego dnia zwróciła ona wynajmowane auto firmie P. Podjęła też decyzję o naprawie uszkodzonego samochodu.

Roszczenia z tytułu kosztów najmu pojazdu zastępczego kobieta scedowała na rzecz wspólników firmy P. O zwrot kosztów najmu pozwali oni Polskie Biuro Ubezpieczycieli Komunikacyjnych w Warszawie (PBUK), gdyż to od tej organizacji należy dochodzić odszkodowania na drodze sądowej w razie sporu z zagranicznym zakładem ubezpieczeń (nie można pozywać korespondenta).

Słona zapłata za zwłokę

Sąd I instancji uznał, że roszczenie jest uzasadnione, bo zobowiązany do odszkodowania ponosi odpowiedzialność także w zakresie kosztów najmu pojazdu zastępczego za okres od wystąpienia zdarzenia do czasu przyznania odszkodowania. Sąd uznał, że to z winy ubezpieczyciela postępowanie likwidacyjne trwało tak długo, choć zgodnie z przepisami od zgłoszenia szkody do wypłaty niespornej części odszkodowania nie powinno upłynąć więcej niż 30 dni. I chociaż pozwane PBUK nie uczestniczyło w postępowaniu likwidacyjnym, to zgodnie z przepisami za szkodę, która wynikała z ubezpieczenia zielonej karty odpowiada tak, jakby to czynił ubezpieczyciel.

Dlatego za cały okres od 8 lutego do 19 czerwca (130 dni) poszkodowana powinna otrzymać zwrot kosztów najmu pojazdu zastępczego. A wyniosły one 14 tys. 850 zł plus odsetki ustawowe za opóźnienie.

PBUK złożyło apelację od wyroku argumentując, że zasądzona kwota nie pozostaje w adekwatnym związku przyczynowo-skutkowym z samą kolizją. A jeśli nawet, to inaczej trzeba liczyć odsetki za opóźnienie. Pozwane PBUK wskazywało też, że nie odpowiada za szkodę jak korespondent, czyli podmiot prowadzący likwidację szkody, a zatem nie ponosi odpowiedzialności za zwłokę w spełnieniu świadczenia. Poza tym nieuprawnione było uznanie przez Sąd za uzasadnione kosztów najmu pojazdu zastępczego przez okres powyżej 20 dni, tj. po oględzinach pojazdu, gdy Barbarę F. wstępnie poinformowano, że prawdopodobnie szkoda zostanie zakwalifikowana jako całkowita. O tym, że z pewnością będzie miała taki charakter poszkodowana wiedziała zaś od 28 kwietnia, bo tego dnia otrzymała wycenę szkody.

- Mimo to nie podjęła działań mających na celu minimalizację szkody poprzez nabycie nowego pojazdu, a zatem okres najmu pojazdu zastępczego przez 130 dni stanowi nadużycie prawa z jej strony – podnosiło w apelacji PBUK.

Ubezpieczyciel nic proponował auta

Sąd Okręgowy nie zgodził się z prawie wszystkimi zarzutami. Po pierwsze, jak stwierdził na podstawie dokumentów sprawy, informacja o szkodzie całkowitej nie została przekazana poszkodowanej w sposób formalny ani jednoznaczny, czyli tak, by mogła ona w sposób przekonujący do poszkodowanej dotrzeć. Nie można też uznać, że taką informację zawierała wycena szkody, bo fakt jej doręczenia Barbarze F. nie kończył ostatecznie likwidacji szkody, ani nie wiązał się z wypłatą choćby części odszkodowania, które pozwoliłoby naprawić uszkodzenia lub zakupić inny pojazd.

- Nie może umknąć uwadze fakt, że ubezpieczyciel nie zaproponował poszkodowanej swojego pojazdu zastępczego przez trwające 4 miesiące postępowanie likwidacyjne, zatem trudno uznać, by to po stronie poszkodowanej leżała jakakolwiek zawiniona przyczyna tego, że do chwili otrzymania decyzji o odszkodowaniu korzystała z pojazdu zastępczego, najętego u powodów – stwierdził Sąd Odwoławczy.

Jego zdaniem Sąd I instancji właściwie ocenił, że przed datą wydania decyzji o odszkodowaniu Barbara F. nie miała obiektywnej możliwości zaprzestania korzystania z pojazdu zastępczego. To oznacza, że zachodzi związek między zachowaniem sprawcy szkody, za które odpowiada ubezpieczyciel, a szkodą w postaci kosztów najmu pojazdu zastępczego w związku z kolizją.

Sąd Okręgowy zmodyfikował wyrok I instancji na korzyść pozwanego tylko w części dotyczącej odsetki od przyznanej kwoty odszkodowania.

Wyrok jest prawomocny.

Tak uznał Sąd Rejonowy w Zduńskiej Woli, a Sąd Okręgowy w Sieradzu potwierdził prawidłowość jego stanowiska w wyroku z 27 września 2017 r. (sygn. akt I Ca 340/17).

Zastępczy pilnie potrzebny

Pozostało 96% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Nieruchomości
Trybunał: nabyli działkę bez zgody ministra, umowa nieważna
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Praca, Emerytury i renty
Czy każdy górnik może mieć górniczą emeryturę? Ważny wyrok SN
Prawo karne
Kłopoty żony Macieja Wąsika. "To represje"
Sądy i trybunały
Czy frankowicze doczekają się uchwały Sądu Najwyższego?
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Sądy i trybunały
Łukasz Piebiak wraca do sądu. Afera hejterska nadal nierozliczona