Rozwiązanie, z którego korzystają już pasażerowie w 15 krajach na trzech kontynentach, zadebiutuje na naszym rynku 18 listopada. Na początek Taxify wystartuje w Warszawie.

Dziś rynek aplikacji umożliwiających bezpośrednie zamawianie środków transportu w polskich miastach jest zdominowany przez amerykańskiego Ubera oraz niemieckie myTaxi i polski start-up iTaxi (dwie ostatnie aplikacje służą do zamawiania taksówek). Pojawienie się w Polsce czwartego gracza sprawi, że rynek usług przewozowych stanie się jeszcze bardziej konkurencyjny.

Taxify na świecie ma ponad 750 tys. aktywnych użytkowników, m.in. w krajach bałtyckich, Finlandii, Białorusi, Ukrainie, Czechach, Węgrzech (w Budapeszcie Taxify całkowicie zastąpił Ubera), Rumunii, ale też w RPA, Kenii, Ghanie i Meksyku.

- Polska to duży rynek, w którym jest miejsce dla kilku graczy. Ridesharing wciąż nie jest dostępny w wielu miastach, w pozostałych został zdominowany przez jedną aplikację. Wierzymy, że rzucając wyzwanie konkurencji, Taxify przyczyni się do podniesienia jakości usług i obniżenia cen. Zyska przede wszystkim klient - podkreśla Piotr Boulangé, dyrektor operacyjny Taxify w Polsce.

Poprzez aplikację Taxify pasażerowie mogą zamawiać transport bezpośrednio przez geolokalizacyjną aplikację, z góry znając koszt planowanej podróży i nie musząc martwić się o płatność, która dokonywana jest najczęściej bezgotówkowo. Estońska firma zapowiada, że będzie walczyć z Uberem stosując m.in. jeszcze niższe ceny. Więcej zarabiać mają też sami kierowcy. Taxify twierdzi, że prowizje od przejazdów będą niższe od oferowanych przez amerykańskiego konkurenta i sięgną 15 proc.