„Virtual reality” zamiast hamburgera

Bogumił Jankiewicz, który osiągnął biznesowy sukces dzięki sieci restauracji Bobby Burger, teraz chce zmierzyć się z wirtualną rzeczywistością.

Aktualizacja: 15.08.2017 17:08 Publikacja: 15.08.2017 13:46

Foto: 123RF

Na warszawskim Mokotowie działa największe w Polsce centrum gier wirtualnej rzeczywistości. W hali dynamicznie rosnąca w Polsce rzesza fanów technologii VR (z ang. virtual reality) ma możliwość pobawić się najnowocześniejszymi urządzeniami: HTC Vive, Oculus Rift czy Samsung Gear, a także spróbować swoich sił w starciu z samochodowymi symulatorami. Lokal, w którym można również zjeść pizzę czy zamówić napoje w barze, ma być wzorem dla całej sieci takich punktów, którą chce zbudować Bogumił Jankiewicz. Konkurencja w Polsce to na razie 30 takich lokali. Na świecie - 2,5 tys.

Ambitny plan: salony, gry i kontrolery

Disco:VR, bo tak nazywać mają się salony gier, to oczko w głowie twórcy Bobby Burgera. – Od zawsze interesowałem się technologiami. Teraz mam okazję zrealizować swoje marzenia – tłumaczy Jankiewicz.

Doświadczenie biznesowe już ma. Wcześniej idealnie wstrzelił się w modę na foodtrucki (przyczepy z hamburgerami) i uruchomił sieć tzw. hamburgerowni. Teraz myśli, by wycofać się z tego biznesu i skoncentrować na projekcie Disco:VR. Plan zakłada bowiem nie tylko stworzenie w ciągu trzech lat sieci ponad 60 salonów gier (na razie działa salon własny w stolicy i franczyzowy w Kielcach), ale również produkcję gier VR, oprogramowania do zarządzania takimi salonami, a nawet budowę specjalnych urządzeń do zabawy w wirtualnym świecie.

Zespół Disco:VR opracował już prototyp specjalnego kontrolera ruchu. To specjalna bieżnia dla graczy, która pozwala poruszać się osobom z goglami na głowie. – Tworząc salon Disco:VR napotkaliśmy problem w postaci braku dostępnych na rynku kontrolerów ruchu, które zapewniałyby doświadczenie chodzenia.Bieżnie, w które wyposażyliśmy nasze centrum, były wykonane z niskiej jakości materiałów, jak i po prostu nie zapewniały wystarczającego poziomu imersji. Dlatego też stwierdziliśmy, że skoro nie możemy kupić takich urządzeń, to stworzymy je sami – mówi Jankiewicz.

Na świecie jest tylko kilku producentów takich rozwiązań, ale kosztują one nawet kilka tysięcy dolarów. Polski startup swoje urządzenie wycenia na 12 tys. zł. Zamierza je sprzedawać do innych salonów w Polsce i za granicą.

Disco:VR stawia na crowdfunding

Disco:VR zbiera teraz pieniądze na produkcję bieżni i rozwój firmy. Potrzebuje 1,35 mln zł. Zamierza pozyskać je m.in. z trwającej na platformie Beesfund emisji akcji spółki. Połowę zdobytego w ten sposób finansowania chce przeznaczyć na technologie VR.

– Bieżnia to pierwszy krok spółki na hardware'owym rynku. Spółka w planach ma również stworzenie VR-owego roweru, modułu symulatorowego oraz robotycznego ramienia. Disco:VR 20 proc. zdobytych od inwestorów pieniędzy skieruje na pozyskanie nowych lokalizacji pod salony – zarówno wysp w centrach handlowych, jak i tradycyjnych punktów. Bogumił Jankiewicz na razie skupia się na Polsce, ale myśli też o ekspansji zagranicznej. Plan zakłada budowę w ciągu trzech lat sieci składającej się z 40 lokali licencyjnych, 20 franczyzowych i 5-12 własnych.

W ramach emisji na platformie Beesfund (tzw. crowdfunding udziałowy) spółka zebrała już od blisko 70 akcjonariuszy ponad 61 tys. zł. Akcje kupić może każdy bez względu na zasobność portfela. Jankiewicz, do którego należy 70 proc. Disco:VR, liczy, że akcjonariuszami zostaną też zapaleni miłośnicy „virtual reality". Osoby, które zakupią więcej niż 25 akcji, otrzymają kartę akcjonariusza z 25-proc. rabatem na korzystanie z oferty salonów. ©?

Opinia

Arkadiusz Regiec | prezes platformy crowdfundingu udziałowego Beesfund

Notujemy bardzo duże zainteresowanie akcjami Disco:VR, również profesjonalnych inwestorów z funduszy VC. Wierzę w to przedsięwziecie, bo za spółką stoi człowiek, który ma doświadczenie. Bogumił Jankiewicz, jej prezes i główny akcjonariusz, zbudował bowiem sukces Bobby Burger. To wizjoner. Wie, jak stworzyć sieć i odtworzenie sukcesu w przypadku Disco:VR wydaje się bardzo realne. Tzw. proof of concept jest więc dokonany. To kluczowy czynnik mojej wiary w powodzenie tego projektu. Co więcej, Disco:VR ma w sobie gen międzynarodowości. A skalowalność biznesu w przypadku startupów jest niezmiernie ważna. Firma będzie produkowała urządzenia do grania w VR, które mogą być sprzedawane na całym świecie. Disco:VR prezentuje wizję, jak może wyglądać rzeczywistość za 10-15 lat. Osobiście jestem przekonany, że tak właśnie będzie wyglądała nasza przyszłość. Dodatkową, a być może najistotniejszą zaletą Disco:VR, jest potencjał do stworzenia społeczności fanów na bazie sieci salonów. ©?

Na warszawskim Mokotowie działa największe w Polsce centrum gier wirtualnej rzeczywistości. W hali dynamicznie rosnąca w Polsce rzesza fanów technologii VR (z ang. virtual reality) ma możliwość pobawić się najnowocześniejszymi urządzeniami: HTC Vive, Oculus Rift czy Samsung Gear, a także spróbować swoich sił w starciu z samochodowymi symulatorami. Lokal, w którym można również zjeść pizzę czy zamówić napoje w barze, ma być wzorem dla całej sieci takich punktów, którą chce zbudować Bogumił Jankiewicz. Konkurencja w Polsce to na razie 30 takich lokali. Na świecie - 2,5 tys.

Pozostało 87% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Biznes
Diesel, benzyna, hybryda? Te samochody Polacy kupują najczęściej
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Biznes
Konsument jeszcze nie czuje swej siły w ESG
Materiał partnera
Rośnie rola narzędzi informatycznych w audycie
Materiał partnera
Rynek audytorski obecnie charakteryzuje się znaczącym wzrostem
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Materiał partnera
Ceny za audyt będą rosły