W ubiegły weekend założyciel Facebooka ogłosił apel do państw i organizacji międzynarodowych o to... by wprowadziły regulacje ograniczające jego własne działania.
Ciąży na nas wielka odpowiedzialność – zdaje się mówić Mark Zuckerberg w imieniu właścicieli wielkich firm internetowych – ale tak naprawdę wypracowanie standardów i regulacji, które zapewnią bezpieczeństwo, uchronią przed terroryzmem i zagrożeniami demokracji, powinno należeć do państw, a nie prywatnych bądź co bądź firm. Zuck (jak o nim mówią współpracownicy) proponuje więc, by to państwa ustaliły zasady obowiązujące firmy internetowe w czterech ważnych obszarach: wolności słowa, przejrzystości wyborów, prywatności i transferu danych.
„Prawodawcy często mówią mi, że mamy zbyt wiele władzy nad słowem, i przyznaję, że sam tak uważam" – pisze Zuckerberg. „Niejednokrotnie ciężko jest podjąć decyzję, czy dana reklama ma charakter polityczny. Nasze systemy byłyby bardziej skuteczne, gdyby wprowadzono jednolite standardy weryfikacji podmiotów angażujących się w politykę". Jeśli chodzi o ochronę danych, Facebook powołuje się na... europejskie RODO, zachęcając do wprowadzenia nawet ostrzejszych zasad. Chciałby też uregulowania możliwości przenoszenia swoich danych z jednego serwisu do drugiego.
Dlaczego piszę o kopernikańskim przewrocie? Dotychczas rozwój internetu znacznie wyprzedzał wszelkie regulacje. To wielkie prywatne firmy brały udział w technologicznym wyścigu, rewolucjonizując nasze życie, państwa i ich prawa zostawiając daleko w tyle. Teraz oto jedna z największych firm sama mówi: uregulujcie naszą pracę.
Gdy technologiczny gigant sam prosi o coś takiego, należy wykazać się podejrzliwością. Po pierwsze – jak zauważyła w komentarzu redakcyjnym agencja Bloomberga – nowe zasady byłyby na rękę właśnie Facebookowi. To on jest dziś na tyle potężny, by je wdrożyć, dla mniejszych graczy wiązałoby się to z wielkim wysiłkiem. Po drugie, odnieść można wrażenie, że po prostu firma zdała sobie sprawę ze swojej potęgi i z tego, jak wielki ma wpływ na rzeczywistość, i postanowiła się tą odpowiedzialnością podzielić z państwami. (To wy tworzycie prawo, jeśli więc dzieje się coś złego, nie jest to tylko nasza wina.)