Michał Szułdrzyński: Kopernikański przewrót Marka Zuckerberga

Wiosna '19 przejdzie zapewne do historii jako moment, w którym doszło do kopernikańskiego przewrotu, jeśli chodzi o wolność wypowiedzi w internecie. Nie chodzi mi wcale o przyjętą przez Parlament Europejski dyrektywę o prawie autorskim na jednolitym rynku cyfrowym i protesty jej przeciwników, którzy wróżą, że może ona posłużyć do wprowadzenia cenzury. Nie, choć wydarzenie, o które mi chodzi, ma z tym pośredni związek. Chodzi mi o manifest, który wyszedł z samego środowiska nowych technologii.

Aktualizacja: 06.04.2019 14:58 Publikacja: 05.04.2019 18:00

Michał Szułdrzyński: Kopernikański przewrót Marka Zuckerberga

Foto: AFP

W ubiegły weekend założyciel Facebooka ogłosił apel do państw i organizacji międzynarodowych o to... by wprowadziły regulacje ograniczające jego własne działania.

Ciąży na nas wielka odpowiedzialność – zdaje się mówić Mark Zuckerberg w imieniu właścicieli wielkich firm internetowych – ale tak naprawdę wypracowanie standardów i regulacji, które zapewnią bezpieczeństwo, uchronią przed terroryzmem i zagrożeniami demokracji, powinno należeć do państw, a nie prywatnych bądź co bądź firm. Zuck (jak o nim mówią współpracownicy) proponuje więc, by to państwa ustaliły zasady obowiązujące firmy internetowe w czterech ważnych obszarach: wolności słowa, przejrzystości wyborów, prywatności i transferu danych.

„Prawodawcy często mówią mi, że mamy zbyt wiele władzy nad słowem, i przyznaję, że sam tak uważam" – pisze Zuckerberg. „Niejednokrotnie ciężko jest podjąć decyzję, czy dana reklama ma charakter polityczny. Nasze systemy byłyby bardziej skuteczne, gdyby wprowadzono jednolite standardy weryfikacji podmiotów angażujących się w politykę". Jeśli chodzi o ochronę danych, Facebook powołuje się na... europejskie RODO, zachęcając do wprowadzenia nawet ostrzejszych zasad. Chciałby też uregulowania możliwości przenoszenia swoich danych z jednego serwisu do drugiego.

Dlaczego piszę o kopernikańskim przewrocie? Dotychczas rozwój internetu znacznie wyprzedzał wszelkie regulacje. To wielkie prywatne firmy brały udział w technologicznym wyścigu, rewolucjonizując nasze życie, państwa i ich prawa zostawiając daleko w tyle. Teraz oto jedna z największych firm sama mówi: uregulujcie naszą pracę.

Gdy technologiczny gigant sam prosi o coś takiego, należy wykazać się podejrzliwością. Po pierwsze – jak zauważyła w komentarzu redakcyjnym agencja Bloomberga – nowe zasady byłyby na rękę właśnie Facebookowi. To on jest dziś na tyle potężny, by je wdrożyć, dla mniejszych graczy wiązałoby się to z wielkim wysiłkiem. Po drugie, odnieść można wrażenie, że po prostu firma zdała sobie sprawę ze swojej potęgi i z tego, jak wielki ma wpływ na rzeczywistość, i postanowiła się tą odpowiedzialnością podzielić z państwami. (To wy tworzycie prawo, jeśli więc dzieje się coś złego, nie jest to tylko nasza wina.)

I wreszcie po trzecie, inicjatywa Zuckerberga jest też głosem w znacznie poważniejszej dyskusji. Twórca największej platformy społecznościowej na świecie zdaje się twierdzić: owszem, są źli ludzie, którzy źle wykorzystują nasze narzędzia, a więc siądźmy z twórcami regulacji i zastanówmy się, jak te złe praktyki wyeliminować. Problem w tym, że coraz więcej badaczy stawia tezę, że to nie media społecznościowe sprawiają problemy, które da się naprawić, ale że same są problemem. Owszem, mają wiele pozytywnych aspektów, lecz wbrew intencjom twórców odwołują się do tego, co w ludzkiej naturze najgorsze. Demokracja, polityka, debata publiczna itp. są z powodu mediów społecznościowych znacznie gorsze, twierdzenie więc, że wystarczy kilka regulacji, by to zmienić, to raczej próba uspokojenia własnego sumienia niż rozwiązania problemu, z którym mamy dziś do czynienia.

Rozwoju technologicznego jednak nie cofniemy, może więc naprawianie świata zacząć od sensownych regulacji?

PLUS MINUS

Prenumerata sobotniego wydania „Rzeczpospolitej”:

prenumerata.rp.pl/plusminus

tel. 800 12 01 95

W ubiegły weekend założyciel Facebooka ogłosił apel do państw i organizacji międzynarodowych o to... by wprowadziły regulacje ograniczające jego własne działania.

Ciąży na nas wielka odpowiedzialność – zdaje się mówić Mark Zuckerberg w imieniu właścicieli wielkich firm internetowych – ale tak naprawdę wypracowanie standardów i regulacji, które zapewnią bezpieczeństwo, uchronią przed terroryzmem i zagrożeniami demokracji, powinno należeć do państw, a nie prywatnych bądź co bądź firm. Zuck (jak o nim mówią współpracownicy) proponuje więc, by to państwa ustaliły zasady obowiązujące firmy internetowe w czterech ważnych obszarach: wolności słowa, przejrzystości wyborów, prywatności i transferu danych.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Plus Minus
Kataryna: Ministrowie w kolejce do kasy
Plus Minus
Decyzje Benjamina Netanjahu mogą spowodować upadek Izraela
Plus Minus
Prawdziwa natura bestii
Plus Minus
Śmieszny smutek trzydziestolatków
Plus Minus
O.J. Simpson, stworzony dla Ameryki