Aleksiej Nawalny miał wylecieć we wtorek z Moskwy do Strasburga na posiedzenie Europejskiego Trybunału Praw Człowieka. Opozycjonista od lat procesuje się tam z Kremlem, twierdząc, że w latach 2012–2014 siedmiokrotnie był bezprawnie zatrzymywany i pozbawiany wolności. Jeszcze w lutym ubiegłego roku Trybunał uznał, że we wszystkich siedmiu przypadkach prawa Nawalnego zostały pogwałcone. Wtedy w Strasburgu zapadła decyzja, że władze Rosji muszą wypłacić opozycjoniście odszkodowanie w wysokości ponad 63 tys. euro. Rosyjski resort sprawiedliwości wysłał tam swoich prawników i odwołał się od wyroku. Ostateczna decyzja w tej sprawie miała zapaść we wtorek.

Na moskiewskim lotnisku Domodiedowo Nawalny dowiedział się, że ma zakaz opuszczania kraju. Rosyjska straż graniczna zabrała mu paszport, a po jakimś czasie wyprosiła z lotniska. Nie usłyszał, dlaczego zastosowano wobec niego zakaz i przez kogo ten zakaz został wprowadzony. Twierdzi, że nie ma nieuregulowanych długów, z powodu których Rosji opuścić nie może prawie 3 mln obywateli.

Jak się jednak okazało, tuż przed wylotem państwo wystawiło mu rachunek w wysokości ponad 2,1 mln rubli (równowartość 126 tys. zł). Informacja, której jeszcze w poniedziałek nie było, pojawiła się we wtorek na stronie federalnej służby komorników sadowych (FSSP).

Chodzi o sprawę defraudacji funduszy państwowej spółki Kirowles, gdy Nawalny w 2009 roku był doradcą gubernatora obwodu kirowskiego. W 2013 roku opozycjonistę skazano na pięć lat pozbawienia wolności w zawieszeniu. W 2016 roku Trybunał w Strasburgu uznał, że w trakcie procesu zostało złamane „prawo do sprawiedliwego procesu". Sąd Najwyższy Rosji cofnął wyrok i skierował sprawę do ponownego rozpatrzenia.

Niewiele to zmieniło, sąd niższej instancji ogłosił taki sam wyrok – pięć lat w zawieszeniu. Na wniosek spółki Kirowles sąd stwierdził, że Nawalny musi zapłacić odszkodowanie w wysokości 2,5 mln rubli. Wtedy opozycjonista znów udał się do Strasburga i czekał na wyrok. Mimo to we wtorek zapłacił wystawiony rachunek, ale wciąż nie może opuścić kraju. – Zakaz wyjazdu. Kto podjął decyzję, wciąż nie wiadomo. Nie wiadomo też, do kogo się zwracać, by ją uchylić – oświadczył.