Jak zadowolić chińską cenzurę?

Producenci filmu „Piksele" usunęli wszystko, co dla Chińczyków niewygodne. Przed zagładą oszczędzono Wielki Mur.

Aktualizacja: 26.07.2015 11:55 Publikacja: 26.07.2015 11:29

Jak zadowolić chińską cenzurę?

Foto: Materiały Promocyjne

Już od długiego czasu wiadomo, że z chińskim rządem można wygrać w jeden sposób – zgadzając się na jego warunki. Dotyczy to każdej dziedziny. W informatyce, handlu, polityce każdy, kto przychyli się do „sugestii" Pekinu, może spodziewać się rozwinięcia interesów w Państwie Środka. Ci, którzy będą bronili własnych reguł, są niemile widziani.

Prowadzi to często do hipokryzji, bo nawet po zakazie korzystania z Facebooka w Chinach, jeden z głównych dzienników chwali się rekordową liczbą polubieni w tym serwisie. People's Daily (słynne „Renmin Ribao") ma już 7 mln lajków, więcej od Washington Post (3,4 mln) i niewiele mniej od samego New York Timesa (9,7 mln). Nawet zakazany serwis przyciąga uwagę władz, co więcej nagły przyrost popularności gazety powoduje wątpliwości co do prawdziwości kont użytkowników przyciągniętych znanym tytułem. Jeszcze przed rokiem chiński dziennik notował jedynie milion polubień.

Podobne rzeczy dzieją się w branży filmowej. Niektóre z amerykańskich hitów są zakazywane przez chińską cenzurę, jednak na rynku można dostać praktycznie każdy gadżet czy przedmiot codziennego użytku z wizerunkiem postaci pochodzącej z danego filmu. Widzów w chińskich kinach przybywa bardzo szybko, w ciągu kilku najbliższych lat tamtejszy rynek ma przegonić dotychczas największy na świecie amerykański, zatem warto starać się o to, by z cenzurą być za pan brat.

Wymaga to jednak elastyczności do własnego scenariusza. Przekonali się o tym ostatnio producenci filmu „Piksele". Na podstawie maili studia Sony, które wyciekły do prasy, można wnioskować, że chęć posiadania dobrych układów z chińską cenzurą powodowała usuwanie wszystkiego, co dla Chińczyków było niepożądane. Filmowi kosmici niszczą wiele ziemskich zabytków, jednak z wersji przeznaczonej na rynek Państwa Środka piksele oszczędzają Wielki Mur. Nie ma także wzmianek o Chinach jako potencjalnym zagrożeniu cyberatakiem oraz o komunistycznej konspiracji sygnowanej przez Pekin.

Decyzje o tych zmianach podejmowano według maili już w 2013 roku. Kolejne z tych ujawnionych w niedawnych przeciekach pokazują, że brano pod uwagę ingerencję także w inne filmy. M.in. w najnowszym „RoboCopie" firma handlująca bronią miała zostać przeniesiona z Chin do któregoś z państw z Azji Południowowschodniej. Zastanawiano się nad Kambodżą i Wietnamem. W trzeciej części przygód Iron Mana specjalnie dla chińskiej publiczności wydłużono sceny ze znaną w kraju chińską aktorką.

"Piksele" wchodzą na chiński rynek 15 września. Widownia pokaże, że na pewno opłacało się doprowadzić do premiery na tak gigantyczną, jak umożliwiają to Chiny, skalę. Dotychczasowe kontakty z pekińską cenzurą pokazały, że w dobrym tonie jest rezygnowanie z popularnego w USA motywu ratowania pojedynczego żołnierza przez wszystkie możliwe siły. Sony nie chce komentować maili, ponieważ twierdzi, że zrobiono wszystko co możliwe, by film zyskał jak największą popularność na świecie. A wiadomości w końcu były prywatne i ujawniono je bez zgody firmy.

Chiński rynek staje się coraz ważniejszy od Hollywood. W listopadzie ubiegłego roku Wang Fenglin, wiceprzewodniczący Chińskiego Stowarzyszenia Producentów Filmowych stwierdził, że prześcignie amerykański box office w ciągu zaledwie trzech lat. Amerykanie chodzą do kin coraz rzadziej (razem z Kanadą notowano 5 proc. spadek rdr do poziomu 10,4 mld dolarów przychodów), Chińczycy z kolei o jedną trzecią częściej niż rok wcześniej (dokładnie 34 proc. w tym samym okresie do łącznej kwoty 4,8 mld). Bieżący rok zapowiada kolejny rekord, ponieważ już w pierwszej jego połowie kina przyniosły 3,3 mld dolarów. Największym hitem okazał się do tej pory film „Szybcy i wściekli 7", który zarobił w Chinach więcej niż w USA i Kanadzie (383 do 351 mln dolarów). Prezydent Obama przestrzega jednak amerykańskich filmowców przed zbytnim dostosowywaniem się do zagranicznych rynków.

Już od długiego czasu wiadomo, że z chińskim rządem można wygrać w jeden sposób – zgadzając się na jego warunki. Dotyczy to każdej dziedziny. W informatyce, handlu, polityce każdy, kto przychyli się do „sugestii" Pekinu, może spodziewać się rozwinięcia interesów w Państwie Środka. Ci, którzy będą bronili własnych reguł, są niemile widziani.

Prowadzi to często do hipokryzji, bo nawet po zakazie korzystania z Facebooka w Chinach, jeden z głównych dzienników chwali się rekordową liczbą polubieni w tym serwisie. People's Daily (słynne „Renmin Ribao") ma już 7 mln lajków, więcej od Washington Post (3,4 mln) i niewiele mniej od samego New York Timesa (9,7 mln). Nawet zakazany serwis przyciąga uwagę władz, co więcej nagły przyrost popularności gazety powoduje wątpliwości co do prawdziwości kont użytkowników przyciągniętych znanym tytułem. Jeszcze przed rokiem chiński dziennik notował jedynie milion polubień.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 792
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 791
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 790
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 789
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 788