Już od długiego czasu wiadomo, że z chińskim rządem można wygrać w jeden sposób – zgadzając się na jego warunki. Dotyczy to każdej dziedziny. W informatyce, handlu, polityce każdy, kto przychyli się do „sugestii" Pekinu, może spodziewać się rozwinięcia interesów w Państwie Środka. Ci, którzy będą bronili własnych reguł, są niemile widziani.
Prowadzi to często do hipokryzji, bo nawet po zakazie korzystania z Facebooka w Chinach, jeden z głównych dzienników chwali się rekordową liczbą polubieni w tym serwisie. People's Daily (słynne „Renmin Ribao") ma już 7 mln lajków, więcej od Washington Post (3,4 mln) i niewiele mniej od samego New York Timesa (9,7 mln). Nawet zakazany serwis przyciąga uwagę władz, co więcej nagły przyrost popularności gazety powoduje wątpliwości co do prawdziwości kont użytkowników przyciągniętych znanym tytułem. Jeszcze przed rokiem chiński dziennik notował jedynie milion polubień.
Podobne rzeczy dzieją się w branży filmowej. Niektóre z amerykańskich hitów są zakazywane przez chińską cenzurę, jednak na rynku można dostać praktycznie każdy gadżet czy przedmiot codziennego użytku z wizerunkiem postaci pochodzącej z danego filmu. Widzów w chińskich kinach przybywa bardzo szybko, w ciągu kilku najbliższych lat tamtejszy rynek ma przegonić dotychczas największy na świecie amerykański, zatem warto starać się o to, by z cenzurą być za pan brat.
Wymaga to jednak elastyczności do własnego scenariusza. Przekonali się o tym ostatnio producenci filmu „Piksele". Na podstawie maili studia Sony, które wyciekły do prasy, można wnioskować, że chęć posiadania dobrych układów z chińską cenzurą powodowała usuwanie wszystkiego, co dla Chińczyków było niepożądane. Filmowi kosmici niszczą wiele ziemskich zabytków, jednak z wersji przeznaczonej na rynek Państwa Środka piksele oszczędzają Wielki Mur. Nie ma także wzmianek o Chinach jako potencjalnym zagrożeniu cyberatakiem oraz o komunistycznej konspiracji sygnowanej przez Pekin.
Decyzje o tych zmianach podejmowano według maili już w 2013 roku. Kolejne z tych ujawnionych w niedawnych przeciekach pokazują, że brano pod uwagę ingerencję także w inne filmy. M.in. w najnowszym „RoboCopie" firma handlująca bronią miała zostać przeniesiona z Chin do któregoś z państw z Azji Południowowschodniej. Zastanawiano się nad Kambodżą i Wietnamem. W trzeciej części przygód Iron Mana specjalnie dla chińskiej publiczności wydłużono sceny ze znaną w kraju chińską aktorką.