Lammert to jeden z liderów CDU i prawicy w Bundestagu, druga po Angeli Merkel osoba w niemieckim parlamencie. To, co mówi w rozmowie z dziennikarzem Deutsche Welle, pokazuje nie tylko jego własną opinię, ale i nastroje w tej frakcji, która de facto zadecyduje o Grexicie. Niemiecka prasa od dawna podkreśla, że posłowie CDU/CSU najpewniej nie dadzą tym razem zielonego światła kolejnej transzy pomocy, a zgoda Bundestagu jest konieczna, by pieniądze mogły popłynąć z Niemiec do Grecji.
Angela Merkel jest tego świadoma i trudno sobie wyobrazić, by zdecydowała się zaryzykować własną pozycję.
A ostatnie ruchy strony greckiej – „nie" w referendum, brak nawet zarysu propozycji reform czy deklaracji współpracy ze strony greckiego rządu – tylko jeszcze bardziej zniechęcają niemieckich posłów do płacenia na Grecję.
Już to, w jaki sposób prowadzone są rozmowy, wpływa na decyzję Bundestagu – ocenia Lammert. Przewodniczący niemieckiego parlamentu jest rozczarowany negocjacjami i sposobem ich prowadzenia. Przestrzega przed tym, by w końcowej fazie rozmów, w weekend, nie doprowadzić do „retorycznego wyścigu".
Lammert, podobnie jak wielu komentatorów niemieckiej prasy, spodziewał się też od Greków konkretnych propozycji reform. – Po znaczących zapowiedziach i oczekiwaniach greckiego rządu, który jeszcze przed paroma dniami jasno sprzeciwiał się programowi dalszej pomocy, oczekiwałbym przynajmniej jakichś własnych, konkretnych propozycji – zaznaczył.